Anel & Your Master

Anel & Your Master
Anel Chips Adolf I ma perma na google. Miszcz aka Diabelski Imperator THIS IS SPARTA ratuje sytuację.

niedziela, 22 września 2013

Master ogląda: WATAMOTE



Jest pewna grupa osób lubująca się w przedstawianiu swojej aspołecznej strony światu (czy to jest jakiś paradoks?). Ale przy tej dziewoi, część z nich jest w gruncie rzeczy duszami towarzystwa. Poznajcie wycofaną społecznie, nieprzystosowaną do życia Tomoko.
Watashi ga Motenai no wa Dou Kangaetemo Omaera ga Warui! (i tak nie zapamiętasz) planowałam obejrzeć od kiedy poznałam mangę i dowiedziałam się o jej ekranizacji. Zwłaszcza, że jest to parodia. Postacie są przerysowane, a nakreślone sytuacje ukazane w krzywym zwierciadle. Perypetie Kuroki śmieszą, ale i wywołują politowanie. Jednym się to spodoba, inni uciekną przytłoczeni idiotyzmem i nieporadnością dziewczyny. Ja zostałam, gdyż parodii i seinenów nigdy z wiele.
Tomoko to nolife zarywający noce przy grach, kompletnie zatracając poczucie rzeczywistości. Pożyczenie podręcznika ją przerasta, tak samo jak skonstruowanie składnej wypowiedzi w rozmowie z obcymi. Jednak główna bohaterka chciałaby się zmienić. Mieć grono przyjaciół, chłopaka. Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, będzie to droga przez mękę. A pomocy zechce szukać u swego brata, który żadnych chęci nie okazuje.

Nasza ofiara losu wygląda adekwatnie do roli. Cienie pod oczami i nieartystyczny nieład na głowie mogą zapewnić bycie w centrum zainteresowania, ale nie w sposób, jaki sobie wymarzyła. Jako bohaterka anime – jest sympatyczna. Za to jej zachowanie wskazuje, że bezwzględnie jest z nią coś nie tak (wynik odizolowania?). Szuka problemów nie tam, gdzie powinna. Ponieważ nie widzi istoty problemu, ponosi porażki. I tak kręci się cała satyra. Muszę przyznać, że każdy odcinek ogląda mi się bardzo przyjemnie. Pierwszy nie zrobił niesamowitego wrażenia, lecz zainteresował. Kolejne zrobiły ze mnie wiernego widza.
Fabuła odcinków jest epizodyczna, lecz nie powoduje u mnie utraty zainteresowania. Tomoko zadziwia swoją błędną interpretacją typowych (dla niej zaś zupełnie obcych) zachowań. W ten sposób kupowanie bielizny urasta do rangi eventu. Zdarza się załamać nad jej postępowaniem, niedowierzanie w jej głupotę jest na porządku dziennym, ale seria nie traci uroku tak długo, jak nie bierzemy jej na poważnie. Żeby trochę lepiej zrozumieć dziewczynę warto zauważyć, że zachowuje się tak a nie inaczej , gdyż nie potrafi nawiązać kontaktu z ludźmi. A nie potrafi tego zrobić, ponieważ właśnie tak się zachowuje. Błędne koło i oto nasz bohater tragiczny.
Osobiście bardzo lubię smaczki dla fanów w postaci nawiązań do innych serii (Binbougami ga było w tym świetne). Parodię Lighta (i jego zeszytu patrzcie, co ja właśnie zrobiłam) w postaci Tomoko przeszukującej Internet wyłapałam od razu, tym samym seria zaplusowała. A już Kuroki’s Basketball było zrobione po mistrzowsku z całą serią szczegółowych odniesień.
Graficznie w normie. Nie ma większych zgrzytów, ale powodów do zachwytu także. Muzycznie nie przypadł mi do gustu opening, mam wrażenie, że nie do końca pasuje do serii. Ending nie zapadł mi w pamięć.


Od anime dostałam więcej, niż oczekiwałam. Obawiałam się, że zobaczymy proces, w którym dziewczyna zmienia się niczym bohaterka Perfect Girl Evolution. Z łamagi i socjalnego lamy przeistoczy się w przyjazną dziewczynkę otoczoną wianuszkiem koleżanek (*demonizuje*). Jesteśmy jednak świadkami katastrofy i żenady. Może ktoś będzie w stanie podnieść sobie w ten sposób samoocenę? Wątpię czy to możliwe… Pomimo pewnych wad, mogłabym polecić tę serię każdemu, kto ma ochotę na groteskowy humor i szuka niewymagającego, lekkiego anime. Chociaż nie jesteśmy nawet w połowie sezonu, ewentualną wieść o drugim sezonie powitam z radością. Na tle całego sezonu jest to jeden z lepszych tytułów i chociaż nie jest to duże osiągnięcie, nie ujmuje całości. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zBLOGowani.pl