Watashi
ga Motenai no wa Dou Kangaetemo Omaera ga Warui! (i tak nie zapamiętasz) planowałam
obejrzeć od kiedy poznałam mangę i dowiedziałam się o jej ekranizacji.
Zwłaszcza, że jest to parodia. Postacie są przerysowane, a nakreślone sytuacje
ukazane w krzywym zwierciadle. Perypetie Kuroki śmieszą, ale i wywołują
politowanie. Jednym się to spodoba, inni uciekną przytłoczeni idiotyzmem i
nieporadnością dziewczyny. Ja zostałam, gdyż parodii i seinenów nigdy z wiele.
Tomoko
to nolife zarywający noce przy grach, kompletnie zatracając poczucie
rzeczywistości. Pożyczenie podręcznika ją przerasta, tak samo jak
skonstruowanie składnej wypowiedzi w rozmowie
z obcymi. Jednak główna bohaterka chciałaby się zmienić. Mieć grono przyjaciół,
chłopaka. Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, będzie to droga przez mękę. A
pomocy zechce szukać u swego brata, który żadnych chęci nie okazuje.
Nasza
ofiara losu wygląda adekwatnie do roli. Cienie pod oczami i nieartystyczny
nieład na głowie mogą zapewnić bycie w centrum zainteresowania, ale nie w
sposób, jaki sobie wymarzyła. Jako bohaterka anime – jest sympatyczna. Za to
jej zachowanie wskazuje, że bezwzględnie jest z nią coś nie tak (wynik
odizolowania?). Szuka problemów nie tam, gdzie powinna. Ponieważ nie widzi
istoty problemu, ponosi porażki. I tak kręci się cała satyra. Muszę przyznać,
że każdy odcinek ogląda mi się bardzo przyjemnie. Pierwszy nie zrobił
niesamowitego wrażenia, lecz zainteresował. Kolejne zrobiły ze mnie wiernego
widza.
Fabuła
odcinków jest epizodyczna, lecz nie powoduje u mnie utraty zainteresowania. Tomoko
zadziwia swoją błędną interpretacją typowych (dla niej zaś zupełnie obcych)
zachowań. W ten sposób kupowanie bielizny urasta do rangi eventu. Zdarza się załamać nad jej postępowaniem, niedowierzanie w
jej głupotę jest na porządku dziennym, ale seria nie traci uroku tak długo, jak
nie bierzemy jej na poważnie. Żeby trochę lepiej zrozumieć dziewczynę warto
zauważyć, że zachowuje się tak a nie inaczej , gdyż nie potrafi nawiązać
kontaktu z ludźmi. A nie potrafi tego zrobić, ponieważ właśnie tak się
zachowuje. Błędne koło i oto nasz bohater tragiczny.
Osobiście
bardzo lubię smaczki dla fanów w postaci nawiązań do innych serii (Binbougami ga było w tym świetne). Parodię
Lighta (i jego zeszytu patrzcie,
co ja właśnie zrobiłam) w postaci Tomoko przeszukującej Internet
wyłapałam od razu, tym samym seria zaplusowała. A już Kuroki’s Basketball było zrobione po mistrzowsku z całą serią szczegółowych
odniesień.
Graficznie
w normie. Nie ma większych zgrzytów, ale powodów do zachwytu także. Muzycznie
nie przypadł mi do gustu opening, mam wrażenie, że nie do końca pasuje do
serii. Ending nie zapadł mi w pamięć.
Od
anime dostałam więcej, niż oczekiwałam. Obawiałam się, że zobaczymy proces, w
którym dziewczyna zmienia się niczym bohaterka Perfect Girl Evolution. Z łamagi i socjalnego lamy przeistoczy się
w przyjazną dziewczynkę otoczoną wianuszkiem koleżanek (*demonizuje*). Jesteśmy
jednak świadkami katastrofy i żenady. Może ktoś będzie w stanie podnieść sobie
w ten sposób samoocenę? Wątpię czy to możliwe… Pomimo pewnych wad, mogłabym
polecić tę serię każdemu, kto ma ochotę na groteskowy humor i szuka
niewymagającego, lekkiego anime. Chociaż nie jesteśmy nawet w połowie sezonu,
ewentualną wieść o drugim sezonie powitam z radością. Na tle całego sezonu jest
to jeden z lepszych tytułów i chociaż nie jest to duże osiągnięcie, nie ujmuje
całości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz