Anel & Your Master

Anel & Your Master
Anel Chips Adolf I ma perma na google. Miszcz aka Diabelski Imperator THIS IS SPARTA ratuje sytuację.

piątek, 14 czerwca 2013

Top Hot part two v.2.0

Katekyo Hitman Reborn

Belphegor
M: Zachowywał się jak księciunio, którym był. Ciągle o tym przypominał. Lubiłam jego relacje z Franem, który robił sobie z niego jaja. Jakby jego team był głównymi bohaterami, to byłoby ciekawiej. Miał fretkę z taką samą grzywką jak on sam.

Hayato Gokudera
 M: Tak jakoś wyszło z czasem. Był bystry, to było całkiem imponujące, bywał zabawny. Jego uwielbienie do głównego bohatera nie podobało mi się jakoś szczególnie.

Kyoya Hibari
M: Był przedstawiany jako postrach i to było w porządku. Jak autorka zaczęła rysować jak człowiek to i się ładniejszy zrobił (jak wszyscy, ale to nie jest istotne). Najbardziej ogarnięty z tego całego motłochu. Poza Mukuro, ale oni się nie lubili, bo Mukuro go pobił... i był jedyną osobą której to się udało. On chyba miał kurczaka? O imieniu Hibird.

Mukuro Rokudo
M: Był na początku kimś w rodzaju villaina i to mi się podobało, bo nie było wiadomo za dużo i ownił głównych bohaterów. Potem uczył Frana, a ja lubię Frana, dlatego też i Mukuro (jedno z drugiego nie wynika).

Superbi Squalo
M: Nie lubiłam go na początku, był upierdliwy i porozumiewał się przez krzyk. Lubię jego włosy. Był dobry w shounenowych akcjach. Miał jakąś tam wysoką rangę w Varii. To było tak dawno... ale to były miłe czasy.

Xanxus
M: Był bossem i był trochę straszny. Na początku go nie lubiłam, ale nie wiem dlaczego, pewnie był zrzędliwy. Nie szanował nikogo, to trochę przykre. Ale był pr0 jednak. I ciągle siedział.




Kuroko no Basket

Atsushi Murasakibara
M: To dziwna historia. Pokazali go w ostatnich 30 sekundach anime i stwierdziłam, że przeczytam mangę i to była dobra decyzja. Jest odpowiedzialny za to, że wgl obejrzałam to ponownie i nagle zrobiło się dobre. Nie jest jakiś super, a jego przedstawienie w mandze bywało groteskowe, ale lubię jego charakter. Jest trochę inny od reszty swoich ziomów i słucha tylko Akashiego. 

Daiki Aomine
M: Nie pamiętam czy go lubiłam... kojarzę że nie bardzo na początku. Ale. Z nim było najwięcej śmiechu wtedy, bo wyczyniał różne cuda, ale potem to się zrobiło niesamowite i tak zostało. Jest najbardziej pro. Jego relację z Kuroko też lubię. Jak był młodszy to też był w porządku, chociaż nie był takim skurwielem.

Kazunari Takao
M: Jest śmieszny i czasem czyni aluzje w stronę Shin-chana, którego nie lubię za bardzo. Podoba mi się jego poczucie humoru. Lubię go, bo jest całkiem zwyczajny w porównaniu do reszty, co nie znaczy że jest lamą.

Kotarou Hayama
M: Jest nierozgarnięty, lekkoduszny i zbierał opieprz. Właściwie nie wiem czemu na liście nie ma jego kolegi, ale to nieważne. Mało go było, ale jest w porządku. Był sympatyczny.

Makoto Hanamiya
M: Makoto jest... straszny. Nie, ale serio. Jest wredny i bardzo mądry, więc miło się go oglądało. Lubiłam go, bo jego rola była całkiem istotna. Nie był zbyt piękny i tylko po części to wina kreski, obiektywnie (i subiektywnie) rzecz biorąc.

Seijuro Akashi
A: Mąż Mistrza. Tylko Mistrz o tym zapomina <ważne info>
M: Lubię go, albowiem rządzi w tym mieście. Ma szacun na dzielni. Jak przechodzi to ludzie się boją i to jest jednak trochę śmieszne, zwłaszcza, że jest ~20cm niższy od reszty. Lubię jego oczy, mają moc. To brzmi jak z Mahou Shoujo... Tak. Lubię go, bo ma szacun, jest rozsądny i zawsze ma rację, a przynajmniej tak twierdzi i nikt jeszcze go nie sprowadził na ziemię. Lubię go, bo przyjaźni się z Atsushim i nie jest dla niego taki niemiły. Znaczy on ogólnie nie jest niemiły, ale trochę się rządzi. Ktoś musi. Lubię jego skille. Powiedziałabym też, że jest trochę nienormalny, ale to się zdarza u takich osób, czyli tych pewnych, że mogą wszystko. Ale radzi sobie, więc nie narzekam.

Shun Izuki
M: Jest spoko. Lubię go najbardziej za poczucie humoru, zawsze robi żarty słowne, które są sucharami, ale aż mnie śmieszą.

Shuzo Nijimura
M: Lubię go, bo jest rozsądny i był bossem zanim przyszedł Akashi. Jest spokojny, lubię jak ktoś jest spokojny i nie robi burdelu. Pierwszy raz jak go zobaczyłam przerzucałam tylko strony i pomyślałam, że ładny i postanowiłam przeczytać ten rozdział.

Tatsuya Himuro
M: Jest w jakiś sposób wspaniały, chociaż raczej się tam nie wyróżnia, wszyscy tacy super... Był dobrym ziomem Kagamiego kiedyś. Jest miły i ma dobre podejście do Atsushiego, umie go ogarnąć.




Kuroshitsuji

Sebastian Michaelis
A: Jest taki zaje, że aż nie wiem co napisać.
M: Myślę, że z tego nie wyrosnę, to forma sentymentu i dobrze się czyta po czasie. Ostatnio jak czytałam to czekałam na jakiś fajny kadr, nikogo poza nim nie lubiłam tak szczególnie. Myślę, że on nigdy nie wypadnie z listy, bo był taki "co to nie on", a ja byłam młoda.




Little Busters!

Natsume Kyousuke
M: Taki sympatyczny, taki dobry dla swoich ziomów. To na swój sposób poruszające, bo bardzo ich wspiera, zwłaszcza trochę gubiącego się maina. Tak, main jest mu bardzo bliski <pacz tu> (A: :>). To piękne. Rządzi tam nimi wszystkimi i robią co wymyśli, ma autorytet. Dba o swoją nieśmiałą siostrę, to też jest fajne. Lubi czytać mangi, to dobry znak.




Naruto

Deidara
M: Wybuchowy chłopak. Lubiłam jego charakter i podejście, chociaż mógł nie ginąć... Ale jakoś musiał. I jak go Tobi wkurwiał to było całkiem zabawnie. Dobrze współpracowali, mimo wszystko. Było mi nawet przykro po jego śmierci, ale oswoiłam się.

Hashirama Senju
M: Jest inny niż mogłabym sobie wyobrazić. Ma trochę nieogarnięte poczucie humoru i bardzo poważnego brata, który go doprowadza do porządku, lubię to. Dobry z niego przyjaciel, póki go nie zabija, to mnie dotknęło. Jest wspaniałomyślny, ale trochę za bardzo. Taki Naruto trochę. Wszyscy w tej serii są trochę jak Naruto, może dlatego nazywa się Naruto... Przynajmniej nie jest mesjaszem. Lubiłam go za relację z Madarą i że łatwo go zgasić.

Hidan
M: Lubiłam go, bo ogólnie lubiłam Akatsuki. Nie był rośliną ani nie wiadomo jaką hybrydą. Jego relacje z Kakazu były śmieszne i miał nietypowe skille. Tyle, że pokazał się by umrzeć, bez sensu.

Itachi Uchiha
M: Taka dość ważna persona i to nawet coś w rodzaju sentymentu, jak do Sebastiana. Tylko Sebastian to był fanserwis, a Itaś miał plan i kochał Sasusia, i zrobił wiele złych, ale dobrych rzeczy, i lubiłam jego charakter, był taki opanowany i mądry, i pr0... 

Kakashi Hatake
M: Zlewałam go przez ostatnie dwa lata, ale wrócił do łask, bo Obito się pojawił. Lubię go, bo jest rozsądny i myśli, zwłaszcza teraz, kiedy trwa konkurs na największe bum. Przypomniał mi się ten moment, kiedy skalantorzy pomylili dymki i wyszło, że Obito powiedział, że go kocha...

Madara Uchiha
A: Niedoszły mąż Mistrza (na pewno żywy>>martwy w przyszłości).
M: Był bardzo pr0. Lubię pro postacie, bo nie można nimi pomiatać. Tylko Hashi dawał mu radę, właściwie to go jechał jak chciał, ale wolę o tym nie myśleć. Lubię też ich relację, zaczęła się tak szczerze i było całkiem słodko. Lubię jego charakter. Ta przyjaźń z Hashim... trochę mnie rani, bo zachowywał się jak baba i ciągle miał jakiś problem, i go rzucał (Hashiego). To było głupie. Jakby pomyśleć, to jest trochę psychiczny, ale to wina autora, bo wszyscy Uchiha to psychole. Dla niego wróciłam do czytania mangi, bo skoro Tobi się przedstawił że nim jest... dobrze, że nim nie jest. Lubię go, bo jest potęgą i wszystkimi zamiata podłogę. Chociaż jego obsesja na punkcie kolegi jest trochę pedalska... Żałuję, że jest trupem. Jest legendą i miał szacun, ale potem go stracił i wyszedł z wioski, którą założył. Z kolegą, ofc. A i cieszę się, że nawet mimo że ma sto lat to wygląda na ~40.

Minato Namikaze
M: Zginął zanim zaczęła się akcja i to było przykre, bo był faktycznie bardzo pro. Był taki sympatyczny. Naruto nigdy nie będzie tak zacny.

Pain
M: Był fajny, bo na początku był tajemnicą i sobie zarządzał. Tylko marnie skończył. (A: Jak wszyscy?). Nim też nie dało się pomiatać i było mi szkoda, że musiał zginąć. Mniej więcej po tym poziom mangi zaczął spadać.

Sasori
M: Prawie zabił Sakurę! I swoją babcię (tak się nie robi ;/). Prawie zabił Sakurę. Miał 30+ lata wyglądał na 15. I prawie zabił Sakurę! Prawie ją zabił, a ostatecznie to się jej podłożył, nie wiem co on miał za przebłysk geniuszu.

Sasuke Uchiha
M: Ma ładne oczęta. Czarne. Albo czerwone... Lubię go chyba, bo go lubię. Kiedyś go lubiłam i zostało już tak, że nie umiem inaczej. Cieszę się, że prawie zabił Sakurę. Lubiłam go, bo był mądry i jego walki były ciekawe, zawsze kombinował, przynajmniej kiedyś.

Tobi
M: Był fajny kiedy nie było wiadomo kim jest, bo sobie ze wszystkich ładnie zakpił i czasem robił albo mówił zabawne rzeczy. Tylko jak się okazało kim jest to nie mogłam się podnieść. Za dużo facepalmów. Ale znowu go lubię i jest fajnie. Czasem wygląda jakby miał się rozpłakać, to też zabawne, a raz nawet słodkie. Ale tylko raz. Albo dwa, nie wiem.




Pandora Hearts

Gilbert Nightray
A: Właściwie nie jest tak fajny, jak miał być. Ale... nie można powiedzieć, że nie ma uroku osobistego.

Jack Vessalius
A: Nie był failem, umiał podjąć słuszną decyzję i nadal nie wiem o nim więcej niż ostatnio...

Vincent Nightray
A: "Gil jest dla mnie najważniejszy". A poza tym jest w taki fajny sposób zły.




Shingeki no Kyojin

Eren Jeager
M: Eren jest taki kochany, ale to trudne do uzasadnienia. Chociaż na początku miałam wrażenie, że tylko się drze, ale to dobry główny bohater, a mało jest dobrych głównych bohaterów. Jest taki dobry dla Armina, który myśli, że jest lamerem, ale Eren wcale tak nie uważa. Ma cel i wierzę, że mu się uda~

Rivaille/Ravioli-kun
M: Nie wiem co napisać, żeby to nie wyglądało jak gloryfikacja. Może zacznę od tego, że to lance corporal. Nie wiem jak to wygląda wśród rang dokładnie, wydaje mi się że to coś niżej, ale jest najsilniejszy wśród ludzkości i to robi wrażenie. Chyba jest szczery, a przynajmniej mówi to, co myśli. Wspiera też swoich ziomów. Tak, Rivaille jest sławny i lubię go. I to dobrze, że potem będzie go tak dużo.




Shinrei Tantei Yakumo

Yakumo Saitou
M: Jest taki, jak się spodziewałam. Inteligentny i chłodny, ale ma pecha, bo trafiła mu się różowa koleżanka.




Togainu no Chi

Shiki
A: Jest królem lateksu.




Tonari no Kaibutsu-kun

Kenji Yamaguchi
A: Było mi go żal. Tak bardzo. Taki fajny, a taki odrzucony.
M: Lubiłam go, bo był opanowany w porównaniu do reszty, szczególnie do głównego bohatera. Trochę było mi go szkoda, bo właściwie nie lubiłam Haru. Późno zarejestrowałam jego obecność, albowiem zniknął mi gdzieś wśród bohaterów. Może dlatego, że w środku seria zaczęła mnie nudzić... ale Yamaken podniósł poziom. Chociaż on też nie był jakiś super... ale to nie jest ważne.




Vampire Knight

Kaname Kuran
A: Kaaaanaaaameeee-samaaaaa <3 ochach. Nie wiem co musiałoby się stać, bym przestała go lubić.




Vassalord

Johny Rayflo
A: Lubię go, bo jest wampirem. Paskudny flirciarz, ale umie się poświęcić. Poza tym jest przeuroczy. Chociaż nie wiem czy w odniesieniu do niego "uroczy" to dobre słowo. Właściwie to raczej nie, ale nie napiszę też tego słowa, które do niego naprawdę pasuje, bo... bo nie. Ale polubiłam go od pierwszej strony, na której go zobaczyłam. Miłość od pierwszego kadru, no.




Zetsuen no Tempest

Mahiro Fuwa
A: Jest taki porywczy i chciał uratować świat. Czułabym się chyba bezpiecznie w jego towarzystwie. I tak ładnie go narysowano...
M: Jest spoko, chociaż potem nie zwracałam już na niego większej uwagi. Chyba lubiłam jego charakter, chociaż czasem zachowywał się nieracjonalnie, ale przynajmniej był konsekwentny i niegłupi.

Samon Kusaribe
A: Był zabawny. Miał być zły, a był po prostu zabawny... Jego miny przejdą do historii, a włosy zasługują na miejsce pokroju zeszytu Lighta.
M: Był inny niż myślałam, że będzie, co nie znaczy że był zły. Chociaż na początku było mi z tym dziwnie, ale jego mimika i "dowcipy" to nadrobiły. Lubiłam jego włosy. Były ładne. Chociaż potem imho wyglądały lepiej.














w przygotowaniu lista Top Pet~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zBLOGowani.pl