Anel & Your Master

Anel & Your Master
Anel Chips Adolf I ma perma na google. Miszcz aka Diabelski Imperator THIS IS SPARTA ratuje sytuację.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Master ogląda: Stella Jogakuin Koutou-ka C3-bu

Mistrz rozpoczyna nowy cykl (lepiej żeby nie zakończył się wraz z jego rozpoczęciem). Z myślą, by uchronić ludzkość przed poważnymi błędami, czas podzielić się wrażeniami z godzin spędzonych przed ekranem.

Że niby kto wygrywał te wszystkie bitwy?

Oglądanie anime z nowego sezonu bez zapoznania się z opisem jest bardzo w moim stylu. Wynika to z tego, że suchy opis nie jest w stanie pokazać czy anime będzie innowacyjne, czy z góry skazane na porażkę. Najczęściej nawet nie oddaje głównych założeń serii, prócz szczątkowego zarysu fabuły. Mogę się domyślać, ale póki nie zobaczę, nie dowiem się, co jest stratą czasu a co ukrytym arcydziełem. W rzeczywistości niemalże ominęłam kilka naprawdę dobrych serii, osądzając jedynie po obrazku czy gatunkach.

Spoglądając na plakat promujący kolejne anime o długim tytule i spodziewając się średniej jakości szkolnej komedii  zaskoczyłam się całkiem… mile.  Historia dziewczyn z klubu airsoftu. Tego jeszcze nie widziałam. Owszem, uczennice z bronią już były, ale nie miałam okazji zobaczyć ich w akcji (Girls und Panzer nadal na mnie czeka).

Broń najlepszym prezentem
dla każdej kobiety
Główna bohaterka na wejściu zdobyła moją sympatię swoją nieśmiałością i problemem z zawarciem znajomości z nowo napotkaną koleżanką. Dlatego już w pierwszej połowie odcinka uznałam, że może nie był to taki zły wybór. Nieporadna i zagubiona, wpadła w ręce wyżej wspomnianego klubu. A stąd już prosta droga do tego, by w anime coś zaczęło się dziać.

I właśnie tak to wygląda… Część poświęcona grze jest naprawdę interesująca i dobrze wykonana (chociaż zagubienie Yury bywało męczące i człowiek tylko czekał, aż ta wreszcie weźmie się w garść). Obowiązkowo podczas każdej gry dziewczyny są pokazane w innej scenerii, gdzie walczą na śmierć i życie. Nadaje to serii klimatu i przedstawia, jak nieobeznana w zasadach Yura, widzi całą grę, jak nadaje jej drugiego dna.

Rambo style

Ale cała reszta potrafi znużyć i czasem nie dzieje się nic, co mogłoby zainteresować widza (a przynajmniej trudnego widza, jakim jest Miszcz). Rozterki heroiny, która wciąż jest noobem i nie wie jak sobie radzić do mnie nie trafiają. Plusem jest prawie całkowite skoncentrowanie na głównym temacie i pomijanie nudnego szkolnego życia w znanej już formie. Czuję, że autor chciał stworzyć coś odmiennego w typowej otoczce i całkiem znośnie mu to wychodzi. Osobiście wciąż sądzę, że lepsze są próby wyłamania się, niż kolejna wtórna komedia z samorządem szkolnym w tle (Love Lab, ja patrzę) lub dysputy słodkich dziewczątek (Kiniro Mosaic). Z tej trójki Stella Jogakuin wyróżnia się pozytywnie, co jak mniemam zawdzięcza po części historii obejrzanych przeze mnie tytułów (za dużo daily lajfu).

Bohaterki są sympatyczne, nie ma w nich nic szczególnego, czym można by się zachwycać, lecz wciąż działają na korzyść całości. Główna bohaterka, Yura, to słodkie dziewczę, które stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości. I ma takie śliczne włosy~ Na moje nieszczęście postanowiła je ściąć w trzecim odcinku (kiedy właśnie zauważyłam jak ładnie w nich wygląda). Jest mi z tego powodu niezmiernie przykro i naprawdę liczę, że ta zmiana nie pójdzie na marne (spoiler goni spoiler). Oddajcie jej włosy ;(

Smutny Master to nieprzyjemny Master

Reszta dziewczyn różni się od siebie przede wszystkim temperamentem, chociaż na ich temat niewiele wiadomo. Za to mej uwadze nie umknęło, że Karila potrafi biegać po ścianach i suficie. Ma też ujmującą osobowość, więc nie obrażę się, jeśli będzie jej więcej. W jakimś stopniu to dla mnie najlepsza bohaterka całego anime.
Rento to miła słodka dziewczynka, na którą zawsze można liczyć, na Honokę specjalnie nie zwracam uwagi, a Sonora to nie mój typ postaci. Z tego powodu nie robi na mnie większego wrażenia, a nawet wolałabym, żeby Rento przejęła jej czas antenowy. Choć obiektywnie rzecz biorąc, Sonora jest postacią o wiele bardziej interesującą. Jest jeszcze Yachiyo? Zapomniałam o jej egzystencji…

Oprawa muzyczna i graficzna nie wybija się ponad przeciętną. Opening i ending nie robi wrażenia, ale też nie powoduje bólu głowy. Szybko da się o nim zapomnieć. Kreska jest w porządku, kolory są raczej stonowane, oczy nie krwawią. Typowy poziom dla bądź co bądź, szkolnej serii.

Rewia mody
Podsumowując, pomimo zauważalnych wad seria podoba mi się i należy do tego nielicznego grona anime, na których odcinki czekam i nie zwlekam z oglądaniem, kiedy już się pojawią. Decyduje o tym głównie powiew świeżości w postaci airsoftu i nieirytująca obsada. Trudno jest mi jednak polecić tę serię bez żadnego ale. Są tu usypiające, absolutnie nieporywające momenty, cała reszta rozbija się o gust i osobiste preferencje. Z czego wydaje mi się, że jeśli pierwszy odcinek się nie spodoba, to kolejne też nie (dla mnie drugi był mniej ciekawy niż poprzedni), a Stella do tej pory trzyma raczej podobny poziom z odcinka na odcinek. I lepiej żeby się tylko podnosił, bo chciałabym zachować jak najlepsze wspomnienia z nią związane.


tl;dr - szału ni ma, moe też nie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zBLOGowani.pl