Anel & Your Master

Anel & Your Master
Anel Chips Adolf I ma perma na google. Miszcz aka Diabelski Imperator THIS IS SPARTA ratuje sytuację.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Podsumowanie lipca~

Blogowy sukces, kolejny po wprowadzeniu w życie "Master ogląda" (czy ktoś jeszcze pamięta, że kiedyś była do tego zapowiedź?). Przedstawiamy podsumowanie lipca! Bez spoilerów.








Air in Summer
M: Zwlekałam z obejrzeniem, bo było to rozwinięcie akurat tego wątku, który w całym anime mi się nie podobał. Po jakichś dwóch miesiącach nadszedł moment na odświeżenie i odbiór miałam trochę lepszy. Całkiem mi się podobało, ale nie ma nad czym się zachwycać. Prócz tego, że bardziej skupili się na przedstawieniu charakterów postaci, więc było ciekawiej. Nie był tej głównej historii, która mnie interesowała w wersji TV najbardziej, a wtedy tylko ją chciałam oglądać i powiedzmy, że początek całej historii jakoś mnie nie interesował i chciałam go tylko obejrzeć jak najszybciej, żeby wiedzieć co dalej. I to tyle. Było fajnie, ale bez przesady.



Arashi no Yoru ni
M: Nie byłam pewna czy warto, ale jednak było warto. Było nawet bardziej interesująco niż przypuszczałam. Nie było krótkie, to dobrze. To była przyjemna opowieść o przyjaźni, chociaż wydaje się taka typowa, ale jednak było fajnie. Zakończenie było momentami smutne, tak się nie robi. Ta niepewność jak się skończy, czy dobrze, czy źle. Gdzieś przy końcu trochę się już wlokło, ale ogółem oglądałam z zainteresowaniem. Bohaterowie byli fajni i graficznie też w porządku zrobione. Myślę, że to fajne dla dzieci i puściłabym swojemu dziecku. Obejrzałabym właściwie jeszcze coś podobnego.



Arata naru Sekai: Mirai-hen
M: Trudno coś o tym napisać. Niby motyw fajny, zostali wysłani w przyszłość, jest nakreślenie jakiejś przyszłej akcji, która nigdy nie nadchodzi. To taka jakby reklama pierwowzoru bardziej, ale jednak nie zachęciła mnie do sięgnięcia po niego. Gdyby było dłuższe, to pewnie coś by z tego wyszło. Postacie nie zrobiły na mnie wrażenia, były nieciekawe, nie zaprezentowały się.



Berserk: Ougon Jidaihen III - Kourin
M: Znowu kłania się nieznajomość mangi/wersji TV. Cos mi się tam nie zgadza. Było ciekawe i wgl, chociaż mniej od drugiej części, ale jakoś nie mogłam połączyć wydarzeń między nimi. Tak poza tym film w normie na tle reszty. Tam przy końcu mi się podobało, jak był Skull. Czas na TV, bo za mangę to ja dziękuję. Obejrzałabym sobie jeszcze od czasu do czasu takiego Berserka, bo w za dużej ilości nie jest dla mnie odpowiednie, ale mimo wszystko przyciąga fabułą i wróciłabym do tego.



Break Blade 1: Kakusei no Toki
A: Obejrzałam, bo MalGraph stwierdził, że to w moim stylu, a skoro to tylko film, to czemu by nie (tak, nie zarejestrowałam że to ma kilka części). To było takie... no nie wiem. Z jednej strony mi się podobało, ale z drugiej... przecież ja niekoniecznie lubię mechy. Poza tym ten motyw dziecka, które nie ma mocy dla wszystkich, który jednak jest wyjątkowy i może przesądzić o losach wojny (?), no naprawdę. Do tego dochodzą cycki na pół ekranu, bo przecież co to za anime o mechach bez przynajmniej jednej cycatej. Niemniej zainteresowała mnie relacja między głównymi bohaterami i mam zamiar obejrzeć resztę. W przyszłości.



Byousoku 5 Centimeter
A: Miałam wątpliwą przyjemność oglądania tego z angielskim dubbingiem, chociaż i tak było lepiej niż się spodziewałam. Głosy były ładnie dobrane! Ok ale to nieistotne, bo wpływu na moją ocenę nie miało. Do gustu najbardziej mi przypadła chyba druga historia (tak teraz myślę, że to przecież na pewno nie jest związane z tym, co dominuje moje życie od lutego, wcale), chociaż trzecia też była niezła. Pierwsza jakoś tak... nie przemówiła do mnie, chociaż możliwe, że to przez fakt oglądania jej prawie bez dźwięku (<facepalm>). Ale wiedziałam o co chodzi i chyba przez to oglądałam nawet w większym skupieniu. Ogólnie nie było źle i chyba nie spodziewałam się niczego więcej.



Chii's Sweet Home & Chii's Sweet Home OVA
A: To było przyjemne, ot, taka niewymagająca, krótka (pod względem długości odcinków) seria z nie najgorszymi bohaterami. Chii mnie momentami irytowała, ale to raczej kwestia zbyt dużej ilości odcinków na raz. No i wszyscy wiedzą, że dzieci bywają irytujące, a mały kotek to prawie jak dziecko. OVA było super. Podobało mi się chyba bardziej od samej serii. W nieodległych planach mam obejrzenie drugiej serii.



Code Geass: Boukoku no Akito 1 - Yokuryuu wa Maiorita
M: Wrażenia nie robi. Długo odkładałam oglądanie, bo nie chciałam się zawieść, no i straciłam oczekiwania. Słusznie. Znaczy no, całkiem mi się podobało, ale nie wiem czy chcę to kontynuować. Myślę, że będzie coś ciekawszego do oglądania. Zwłaszcza w odstępach czasu w jakich wychodzi. Bohaterka nie była najgorsza, na to zwróciłam uwagę.



Enzai
A: Chciałam to obejrzeć już jakiś czas, ale nie wiedziałam jaki ma tytuł (tak, trafiłam na Scenę przeglądając forum yaoi...). Przede wszystkim, kto normalny daje bohaterowi imię Guys? No po prostu. Fabuła, haha, tak... Nie no, było... mogło być gorzej. Motyw więzienny nie był najgorszy. Końcówka za to była tragiczna, chociaż przynajmniej bohater był szczęśliwy po tych wszystkich niekończących się gwałtach. Czy więzienie naprawdę tak wygląda?



FLCL
M: To jest popierdolone i będzie trzeba obejrzeć jeszcze raz, jak zalecają w internecie, bo nie wyłapałam sensu. Wyglądało na serię przypadkowych scen z dziwnymi zjawiskami... To po części od twórców Evangeliona, więc może to o to chodzi. Ale jakoś nie dostrzegłam tego geniuszu, który się za tym podobno kryje, a właśnie dlatego to obejrzałam, bo podobno jest super. Może będzie za drugim razem, teraz oglądało się tak średnio. Miałam ochotę oglądać dalej, ale szybko mnie męczyło. Tempo było za szybkie. Ta cała metafora czegośtam to chyba dla mnie za dużo. Ktoś tu nie umie czytać między wierszami... Jestem za młoda. Tak, na pewno.



Ghost in the Shell
M: To nie moje klimaty, chociaż jest interesujące. Kiedyś pewnie obejrzę kontynuację, ale to jak mnie natchnie. Klimat wydawał mi się trochę hmm... no nie wiem, za ciężki może. Albo taki nie mój po prostu. Mieszane uczucia mam. Z jednej strony mi się podobało, z drugiej nie...



Guilty Crown: Lost Christmas
A: Hmm, to było całkiem niezłe. Chociaż obejrzałam to tak jakby nie do końca w skupieniu, ale nieważne. Podobało mi się. To był dobry wstęp do całej historii. Bohater był całkiem spoko nawet. Ogólnie nie mam za wiele do powiedzenia raczej...



Hotaru no Haka
M: To było dobre. Wczułam się dopiero pod koniec. Było całkiem wzruszające, chętnie jeszcze kiedyś to powtórzę, ale tym razem wczuję się bardziej! Bo aż szkoda by było tak o tym zapomnieć. No dobre było no. Takie przykre, chociaż przynajmniej nie byłam jakaś zdołowana po tym.



Hourou Musuko
M: To było fajne, obejrzałam w jeden dzień. Było takie spokojne, refleksyjne i nawet momentami smutne, ale dobrze się oglądało. Było trochę zgrzytów, ale nie zakłócały odbioru. Bohaterowie byli raczej w porządku, ale niekoniecznie rozumiałam ich wybory. No i wszyscy byli tam w jakiś sposób dziwni. W dodatku miałam problem z odróżnieniem kto jest kto... Może to ta kreska, może ten gender bender. To musi być to... Trochę mi się dziwne wydawało, tyle transów w jednej klasie, ale przypadki to domena tworów rozrywkowych przecież... Wgl dziwna historia. Ale ciekawa. Kreska była taka nietypowa, ale podobała mi się. I te spokojne kolory też.



Howl no Ugoku Shiro
M: To też było fajne, podobało mi się. Właściwie wszystko było fajne, no coś mi się tam w fabule chyba nie podobało potem... tam pod koniec pewnie, tylko teraz nie pamiętam. Cała reszta już ok. Strach na wróble był spoko. Tak sobie myślę... to chyba jeden z trzech najlepszych filmów od ghibli jakie widziałam.



Kami nomi zo Shiru Sekai
M: Kami nomi je fajne. Szybko mi zeszło, ale na szczęście są kolejne serie. Bohaterowie są fajni. Keima był tardem, grał w eroge i to samo robił w sumie na co dzień... Było śmieszne, chociaż historie tych bohaterek czasem przynudzały, ale ta o dziewczynie z biblioteki mi się podobała najbardziej. I odcinek jak odbugowywał grę. I ostatnio też był fajny. Nie pamiętam za bardzo op i ed ale op coś kojarzę, że był niezły... Ale no nie pamiętam. Fajne było, że on do zdobywania uznania tych dziewczyn podchodził jak do gry i czerpał z tego doświadczenie.



Les Miserables: Shoujo Cosette
A: Omg. To było... dobre. Miałam wysokie wymagania, które w większości zostały spełnione. Na niekorzyść działają zmiany fabularne umożliwiające pokazanie tego anime ludziom w każdym wieku (w pewnym momencie zaczęłam się bać, że wgl nikt nie zginie)... Niektóre zostały zrobione całkiem nieźle, ale inne, o matko. Ale... wbrew pozorom anime jest bardziej zgodne z fabułą książki niż musical, co jest naprawdę przeogromnym plusem. Wzruszyło tam, gdzie miało wzruszyć, prawie śmieszyło tam, gdzie miało śmieszyć. Brakowało mi tylko jednej malusiej sceny w pewnym miejscu, ale bądźmy szczerzy, przecież ja się jej wcale tam nie spodziewałam. Bohaterowie zostali całkiem dobrze odwzorowani (czy ktoś mi wyjaśni, czemu książkowy Marius jest chujem, a w adaptacjach da się go lubić?). Podobało mi się, że było wiadomo kto był kim (Les Amis... so close) i że nie pominięto Grantaire (to się zdarza!). Ktoś gdzieś napisał, że Enjolras był zbyt miły... ale z tego co pamiętam, to on był miły tak generalnie, a to że był zdolny do robienia strasznych rzeczy to już inna sprawa. Tylko mógłby się nie wzruszać. Bardzo śmieszył mnie sposób wymawiania francuskich imion przez Japończyków, ale po kilku odcinkach się przyzwyczaiłam. Byłam przerażona wizją usłyszenia kilku imion, ale zostałam pozytywnie zaskoczona (serio, Japończycy lepiej czytają "Enjolras" niż 3/4 reszty świata). OST był super, tylko te disco piosenki aż prosiły się o facepalm w reakcji. Ok, to po prostu było dobre. I to nie tylko dlatego, że lubię tę historię. Btw nie wiem kto robił napisy, ale do mądrych osób to on nie należał. W jednym odcinku dobrze zapisać imię, a w następnym już pierdolnąć ze słuchu? Serio? Lepiej już się zamknę.



Mahou Shoujo Madoka★Magica Movie 1: Hajimari no Monogatari & Mahou Shoujo Madoka★Magica Movie 2: Eien no Monogatari
M: To było dobre odświeżenie sobie serii TV, która pamiętałam w kawałkach. Czekałam na to kurna i to długo. Ale było naprawdę świetnie wykonane. I OST był dobry, i emocje były. Trochę poomijali, ale nie czułam, że coś się dzieje za szybko. Zakończenia nie pamiętałam, więc trochę taki szok. Nie jestem zawiedziona, ale tak trochę przykro... Druga część była całkiem wzruszająca. Bohaterki były fajne (wszystkie!). Jakby pomyśleć, to było najlepsze co obejrzałam w lipcu...



Magi: The Labirynth of Magic
A: To było dobre. Polubiłam bohaterów, historia mnie zainteresowała, kreska była fajna. Takie klimatyczne. Zaczynając spodziewałam się czegoś innego co prawda, ale nie zawiodłam się. Wydaje mi się, że openingi mi się podobały, ale w sumie to nie jestem pewna... Czekam na drugą serię.



Magical Star Kanon 100%
M: Dodatek do Kami nomi, całkiem fajny. Ogólny koncept był spoko, skupili się na idolce głównej bohaterki. Ale pod koniec było już dziwnie i dobre wrażenie trochę się zatarło. Wyjątkowo jak na dodatek do serii, pamiętam co się działo. Ale może dlatego, że to nie był zwykły odcinek. Trzeba było nie wychodzić z tych fajnych serii.



Mangirl!: Asobu Henshuu Girl
M: To OVA było głupie. Seria TV była lepsza, chociaż też się zrobiła chujowa z czasem. Jak zwykle odcinek plażowy, odcinki plażowe już nigdy nie zyskają mojego uznania. Myślę, że to było dobre podsumowanie. Przynajmniej wiem, żeby już nigdy do tego nie wracać. Niby nie było w tym nic strasznego, ale było po prostu nudne. Te bohaterki jakieś niesympatyczne...



Mondaiji-tachi ga Isekai kara Kuru Sou Desu yo? OVA
M: Seria TV była lepsza. To znowu był odcinek fanserwisowy. To już było, ale no przegięli, nie lubię takich odcinków. Jestem oburzona. Nie podoba mi się, koniec. Właściwie pomysł był niegłupi, ale jakoś no nie wciągnęło mnie tak, jak powinno. Walki były lepsze w TV, a bohaterów średnio lubiłam, to i tutaj byli mi obojętni. Może królik był trochę wkurwiający, ale to dlatego, że to twór fanserwisowy (dop. A: "fanerwiwosyw", sry, to trzeba zachować dla potomnych). No jestem oburzona. Bohaterowie są ważni, jak ich lubię to już resztę przeżyję. Ale jak nawet bohaterów nie lubię, a fabuła się nie broni, to już jest gównianie.



Nodame Cantabile
M: To był dobry wybór. Taki typowy josei myślę, a ja je lubię, więc Nodame też. Bywało śmiesznie, na koniec całkiem romantycznie. Lubię parę głównych bohaterów, więc to musiało się udać. Nie jestem zbytnio zainteresowana muzyką klasyczną, a trochę jej tu grali, ale nie przeszkadzało mi to. Lepiej, że odcinki do czegoś zmierzały i nie była to seria przypadkowych zdarzeń a na końcu nagle romans. Tak, chętnie zabiorę się za drugą serię w przyszłości. I za całą resztę. Trochę zwątpiłam przy końcu, ale samo zakończenie jednak mnie przekonało. Chcę zobaczyć to jako pełnoprawne romansidło. Noda była fajna, bo nie była jęczącą bohaterką. Niby szansa na spotkanie takiej w joseiu jest nieco mniejsza, ale wszyscy wiemy... I wielbiła Chiakiego, co było elementem humorystycznym. A, tak trochę mnie rozwalało, że wszyscy do niego wzdychali, jak to on nie jest boski. Nie był boski. Był normalny, tylko utalentowany... to może trochę paranormalny. Ale bez przesady. I wymagający wobec Nodame. To była seria, gdzie facet krzyczał na kobietę, a nie na odwrót. Fajnie, że ten koleś był ogarnięty, a nie jakaś ciota. Szkoda, że jest mało takich anime, ale przynajmniej to ma trochę odcinków.



Papa to Kiss in the Dark
A: Japierdole, jakie to było zryte. No nie spodziewałam się takich zakrętów fabularnych. To naprawdę nie było normalne, nawet jak na yaoi. Ale na tle całej reszty szitu, który obejrzałam w lipcu, nie było najgorsze. Miało całkiem fajną kreskę i jeden z bohaterów nawet dał się lubić.



Senyuu
M: ...wiedziałam żeby tego nie robić. Widziałam cały czas jak wychodziło i myślałam, że jest chujowe, a potem doczytałam, że to właściwie jak w rpgu wygląda i jest zabawne, ale no sry, nie wyszło. Nie było zabawne, może przez pierwsze trzy odcinki, ale za szybko się znudziłam. Bohaterowie byli nawet ok, ale dużego wrażenia nie robili i szybko o nich zapomniałam. Nie polecam.
A: To było głupie i specjalnie do mnie nie przemówiło. Chociaż to chyba miało być głupie, więc może wyszło całkiem nieźle? Bohaterowie nie zdobyli mojej sympatii. Najbardziej na plus chyba działa to, że odcinki były krótkie i szybko się oglądało. Ale pewnie i tak obejrzę drugą serię, te krótkie odcinki...



Shiba Inuko-san
M: To było dobre, ale tak do połowy, potem zrobiło się już wtórne. Zbyt wtórne. I nawet Inuko-san nie była fajna, jakaś taka opóźniona w rozwoju. Miała być śmieszna, ale znowu nie wyszło. Przypomniało mi się Plastic Nee-san, tak się robi krótkie komedie, a nie o psie w sukience. Czas lepiej dobierać sobie rozrywkę. Właściwie te koleżanki psa już były bardziej znośne, zwłaszcza taka jedna, co była sceptycznie nastawiona. Opening był fajny, ale ten pierwszy, drugi mniej. Opening lepszy od tego co po nim...



Shounen Maid Kuro-kun: Tenshi no Uta
A: Ok, powiem wprost - to było porno. Z fabułą typową dla porno. Nie żebym spodziewała się czegoś innego, jak coś jest yaoi i ma niską średnią, musi być porno. Ale chyba oczekiwałam czegoś lepszego jednak, nie wiem, czegoś jak Sensitive Pornograph może? Seme miał wielkie włosy. Ale tak serio, one były za wielkie. I to jedyna rzecz, na którą zwróciłam uwagę. Chyba niekoniecznie mi się podobało.



Tenkuu no Shiro Laputa
M: Szczerze mówiąc niewiele pamiętam i to wstyd. Nie wciągnęło mnie. Film był dobrze zrobiony, ale zabrakło czegoś. Nie polubiłam bohaterów, historia też mnie nie do końca zainteresowała. Tzn. bohaterowie nie byli źli, ale nie było w nich nic nadzwyczajnego, nic, żeby ich jakoś polubić. Ot, byli sobie. Mogłabym pochwalić kreskę, ale to nie jest aż tak ważne. Nie skreślałabym, gdybym miała komuś polecić, to nie odradzałabym. Po prostu nie zrobiło na mnie wrażenia, jakiego się spodziewałam.



The iDOLM@STER & The iDOLM@STER: 765 Pro to Iu Monogatari & The iDOLM@STER: Live for You! & The iDOLM@STER: Shiny Festa 
M: To było fajne, ale w drugiej połowie. Zrobił dobre pierwsze wrażenie, potem była przerwa i jakoś tak to wrażenie zniknęło. Ale jak już dziewczyny zrobiły się sławne, to było ciekawiej i każda dostała swój odcinek., i było fajnie. No, podobało mi się. Bohaterki były sympatyczne, chyba nawet mnie nie wkurwiały (poza blondyną, ona była taka pusta). Openingi były fajne, te ich piosenki średnie, ale jedna mi się podobała.



Tight Rope
A: Najlepsze yaoi lipca. I ogólnie całkiem niezłe. Mafijne yaoi? Czemu nie. Było śmiesznie. Bohaterowie byli całkiem fajni, było kilka głupich scen, które chyba nie powinny się zdarzyć, napisałabym coś konkretnego na ten temat, ale to spoiler, ech (no kurde, spoiler w yaoi)... Tak, to było dobre. Polecam haha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zBLOGowani.pl