![]() |
Ta gra miała być mniej fajna... |
Z
racji wzrostu zainteresowania visual novel wciąż poszukuję interesujących gier
przetłumaczonych na zrozumiały język. Po nieskończonym Little Busters! wybór
padł na otome, gatunek, na który czaiłam się od dłuższego czasu.
Starry
Sky to takie (podobnież) marne anime, które nie ma do zaoferowania nic poza
przystojnymi chłopcami. Na ile to prawda przekonam się wkrótce, bo swą przygodę
zaczęłam szczęśliwie od pierwowzoru.
A
ten zrobił dobre pierwsze wrażenie. Ładny ekran powitalny, czarno-różowe
kolorki, przyjemna muzyka. Rozpoczynam grę, mogę wybrać nazwisko dla heroiny.
Pomijając, że w grze dokonujemy zaledwie kilkunastu wyborów, więc większość zachowań
bohaterki prawdopodobnie nie będzie zgodna z naszymi odczuciami, w tym
minimalnym stopniu można utożsamić się z postacią.
Typowo
dla gry otome, jesteśmy zewsząd
atakowani obecnością naszych kolegów i nawiązujemy z nimi proste lub bardziej
złożone interakcje. Osobiste przemyślenia zostały ograniczone do minimum,
całość skupiona jest wyłącznie na relacjach między czwórką naszych bohaterów.
Sama gra to (wg VNDB) od 2 do 10 godzin rozgrywki, ja oszacowałabym ją na ponad
6h.
Tsukiko
Yahisa (jak domyślnie została nazwana dziewczyna) w niezwykły sposób okazuje
się jedyną dziewczyną w całej szkole. A szkoła ta równie niecodzienna, bo
astronomiczna. Kanata (ten przystojny), Suzuya (ten przystojny 2) i nasza
postać są przyjaciółmi z dzieciństwa. Zaraz po rozpoczęciu rozgrywki, do szkoły
przybywa jej kolejny męski przyjaciel – Yoh (bo przecież nowych uczniów w
klasie głównych bohaterów nigdy dość). Ten okazuje się żywić pewne uczucia względem dziewczyny, ku niesmakowi (jawnie) jednego z pozostałych
chłopców. I tak oto Kanata i Yoh nie pałają do siebie uwielbieniem, co będzie
głównym wątkiem pierwszej części gry.
Najważniejszym
aspektem gier tego typu są postacie, z którymi przyszło nam się użerać, dlatego
pozostało mi tylko mieć nadzieję, żeby nie były płytkie i fochate. Magicznie obyło
się tu bez zawodu, gdyż cała trójka bohaterów jest ciekawa i każdy ma w sobie
coś przyciągającego. Także ich znaki zodiaku odgrywają tu pewną rolę
(astrologia, nie?). W tym wydaniu mamy Raka, Koziorożca oraz Ryby.
Firmowa poza nr 3. |
Przy
wyborze gry zwracałam uwagę na aparycję bohaterów, wtedy też na swą przyszłą
miłość w 2D wytypowałam Yoha. Momentalnie zwątpiłam w światłość swojego pomysłu,
gdy na wejściu posłał mi swój ćpuńsko-zmulony uśmiech. Szybko pocieszyłam się
faktem, jak dobrze został zaprojektowany Kanata. I tak jakoś wyszło, że olałam
trzeciego kandydata, czego jeszcze pożałowałam…
Generalnie
żeby w pełni wykorzystać ścieżkę danej postaci, wystarczy ciągle za nią łazić…
Zawsze, kiedy już przypadnie nam decyzja do podjęcia, wybieramy rozmowę z naszym
potencjalnym ukochanym lub udajemy się do miejsca, w którym najłatwiej go
znaleźć. To właśnie podczas rozmów sam na sam, dowiadujemy się o najciekawszych szczegółach i mamy okazję wyłapać hinty dotyczące uczuć całej trójki. Możemy
więc albo stalkować jednego z nich, albo iść
za głosem serca i wybierać adekwatnie
do sytuacji i własnych przekonań (co akurat może skończyć się brakiem endingu, chyba że to ja coś zwaliłam). Nasza bohaterka jest maksymalnie neutralna,
boi się zranić kogokolwiek, a duża część jej dalszych reakcji ogranicza się do
wypowiadania imion swoich kolegów… O dziwo nie jest to zanadto irytujące,
jedynie w sytuacjach kryzysowych w
grupie można się trochę załamać nad jej postępowaniem (i weź się tutaj wczuj, twoja własna postać cię wkurza). Z drugiej strony wie, jak obchodzić się ze
swoimi przyjaciółmi z dzieciństwa (wszak zna ich na wylot), stąd droczenie się
z Kanatą nie jest niczym szczególnym, ale za to nie czyni z niej bohaterki
całkowicie biernej i nijakiej. Ostatecznie i tak wszystkie bohaterki reverse
haremów są idealne, piękne, uprzejme i wszyscy się o nie biją.
Teraz
co nieco o panach. Z oczywistych względów reprezentują odmienne typy, lecz
każdy z nich jest na swój sposób sympatyczny. Wraz z rozwojem fabuły punktują
lub nieco niepokoją, dlatego czasem trudno było mi jednoznacznie uznać podejmowaną decyzję za odpowiednią (a postanowiłam obrać jedną ścieżkę i ją kontynuować).
Nie
rozdrabniając się zbytnio, Kanata to
słodki Delikwent-kun. Jego pasją jest wdawanie się w bójki i robienie zdjęć
ładnym widokom (swojej przyszłej dziewczynie?). Wydaje się porywczy i
lekkoduszny, ale w rzeczywistości jest niesamowicie nieśmiały, a czasem nawet
zagubiony. Padł ofiarą scenarzysty, który dopisał go do listy bohaterów cierpiących na nieznaną chorobę. Jego
podejście i owa choroba doprowadzają do tego, że wszyscy wiecznie się
umartwiają i wypominają sobie pierdoły. Z drugiej strony prowadzi to też do
wyznań, ale… wieczne biadolenie i zamartwianie było najbardziej denerwująca
częścią całej fabuły. Która ogólnie rzecz biorąc jest przecież naprawdę przyjemna
(choć przy końcu zwalnia). Pomijając ten przykry mankament, Kanata jest
problematyczny, ale jednocześnie, przy pierwszym przejściu gry, wydaje się
najbardziej złożoną postacią. Z początku nie byłam w stanie przywyknąć do jego
głosu, jednakże po krótkiej przerwie przestałam mieć z tym problem. Po chwili
zastanowienia, jest lepiej dobrany niż przypuszczałam. Jego ścieżkę zakończyłam
jako pierwszą i bardzo mi się podobała.
![]() |
W-wcale nie płakałam c-czy coś...! |
Nasz
drugi kandydat na ukochanego ma na imię Suzuya i jest swoistym przeciwieństwem
wyżej wspomnianego delikwenta. Troszczy się o swoich przyjaciół, przygotowuje
im jedzenie i nie bez powodu nazywany jest przez Kanatę babcią, mamą i tatą.
Krótko mówiąc jest pomocny, uprzejmy, wie jak się zachować i może wydawać się
wręcz nudny (jak mnie po rozpoczęciu gry), chociaż w rzeczywistości to idealny waifu
husbando material. I jeszcze seiyuu... (Daisuke Ono, a jeśli to
nic nie mówi – Sebastian, Shizuo, Midorin, Sindbad). Przy drugim przejściu, planowo padło na niego.
Jestem więc głęboko poruszona jego życzliwością
a CG, które odblokowałam przy tej ścieżce podobają mi się najbardziej. Poza tym
zawsze ma czas, żeby nas dokarmić (i podobno ma fajną mamę~). Chcę jego wersję 3D. Szkoda, że Mistrz jest już mężaty. Ale w 2D. Ukrywa też pewien
sekret, który uda nam się poznać tylko przy bliższym poznaniu. Nie spodobała mi
się za to [spoiler]zazdrość,
którą okazywał od momentu, gdy zostali parą. Wcześniej dusił to w sobie, jestem
w stanie to zrozumieć i nawet jest to przykre, bo ukrywał to za uśmiechem. Może
miało to też wydźwięk komediowy, ale uważam, że trochę przesadzili.[/spoiler]
Master lubi ładny interfejs... |
Z
całej trójki Yoh przypadł mi do gustu najmniej. Może dlatego, że na wejściu nie
kryje się z uczuciami, które żywi do heroiny, więc straciłam zainteresowanie. Zyskuje
on jednak przy bliższym poznaniu (ma nawet to samo seiyuu, co Kyousuke ^^).
Widać, jak bardzo się stara. Jest szczery i taki szczęśliwy, gdy poświęcimy mu
chwilę czasu T_T Sytuacje, w których kłócił się z Kanatą i należało podjąć decyzję,
za kim się wstawić, nie należały dla mnie do łatwych. Wg mnie to Kanata
prowokował większość sprzeczek, ale moje uwielbienie do niego nie pozwalało mi
tak po prostu wstawić się za Yohem.
Poza tym jego charakter na tle reszty nie
wyróżniał się w żaden szczególny sposób. Za to do swoich wypowiedzi wtrącał
słówka w swoim ojczystym języku (francuski). W jakiś sposób jest mi go szkoda,
gdyż możemy całkowicie zignorować jego uczucia i na jego oczach rozwijać romans
z kimś innym. To brutalne :( I tu się objawia pewien problem, otóż bohaterka nie jest w stanie wprost
wyrazić swoich uczuć, w ten sposób może zwodzić każdego. Jest to logiczne, bo
nie zamyka nam drogi na rozwój relacji z żadnym z bohaterów, jednak uważam, że
heroina powinna sprecyzować swoje uczucia, chociażby żeby Yoh nie czuł się
zraniony (nawet Yoh-kun tak sądzi). [spoiler]Było mi równie przykro, kiedy musiał wyjechać.[/spoiler] Ogólnie całe jego route wydawało mi się
jakieś dołujące…
Oprawa
audiowizualna jest bardziej niż zadowalająca. Projekty postaci są ładne, CG
jest niewiele, lecz większość z nich jest naprawdę porządna (mam nawet kilka
ulubionych~). Chociaż było kilka koślawych, a przynajmniej takie dawały
wrażenie. Naszym bohaterom zdarza się nawet zmieniać ubrania (szok). Samo menu nie
jest może maksymalnie przejrzyście zaprojektowane, ale jest ładne a muzyka
przyjemna dla ucha. Właśnie, muzyka… Ogólnie jest dobrze dopasowana, zawsze
odpowiednia do sytuacji, lecz monotonność niektórych ścieżek po jakimś czasie
przytłacza. Moją ulubioną jest za to pewien smutny motyw, pojawiający się
często przy wszelkich wyznaniach. Poza tym nie ma się czym zachwycać, ale tło
muzyczne raczej nie denerwuje. Opening jest w porządku, za to ending zrobił na mnie
lepsze wrażenie, jest miłym zwieńczeniem nieco za krótkiej gry.
W
menu moją uwagę przykuła sekcja zwana „Planetarium”. Znajdziemy tam informacje
o postaciach, CG oraz najważniejsze momenty z gry, dotyczące zarówno grupy
przyjaciół jak i każdego z osobna. Wiążą się one ze zdobytymi przez nas
grafikami. W ten sposób możemy odtworzyć nasze ulubione momenty~
![]() |
...i ładnych chłopców też lubi. (Ale to dla fabuły). |
Moje
obawy dotyczące sensowności gry na podstawie opinii o anime były kompletnie
zbędne i głupie, ponieważ pierwowzór dobrze się broni. Gra była krótka, więc
nie było czasu na nudę (pomijając rozmowy o gwiazdach i planetach. To bywało
usypiające.) Zachęciła mnie tym samym do sięgnięcia po inne gry z tego gatunku,
a w przyszłości po więcej wydań tej serii~ Co prawda pewna doza romantyzmu,
która okazjonalnie się tam przewijała, czasem wywoływała niesmak i zażenowanie
na mojej twarzy, ale trudno obwiniać romans o takie zagrania. Więc jeśli ktoś
chce grać to proszę bardzo, tylko niech się wczuje, bo warto. Chłopcy robią
wrażenie ^^ Niespodziewanie, sama podeszłam do tego emocjonalnie, zwłaszcza do
samych ścieżek i wyznań. Sądzę, że przez dłuższy czas, gra zostanie w mojej
pamięci, zwłaszcza, że jest odpowiedzialna za moje optymistyczne podejście do
gatunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz