Anel & Your Master

Anel & Your Master
Anel Chips Adolf I ma perma na google. Miszcz aka Diabelski Imperator THIS IS SPARTA ratuje sytuację.

sobota, 10 sierpnia 2013

Master ogląda: Brothers Conflict

Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego reverse haremy są takie chujowe? Dlaczego zwykłe haremówki, choć czasem pozbawione fabuły, mają bardziej wyraziste postacie, odrobinę humoru a twórcy przynajmniej ogólny pomysł jak poprowadzić fabułę tak, by nie zanudzić widza? Może dlatego, że haremówki są zazwyczaj przedstawione w sposób humorystyczny i/lub z (odrobiną) ecchi, natomiast te z babską główną bohaterką to raczej rhomantyczne obyczajówki? Nie mam pojęcia, jak to się dzieje, ale żeby nie było, że ma krytyka jest bez pokrycia, posłużę się przykładem BroConu.

Więcej nas matka nie miała ;)

Same założenia fabularne wydają się już patologiczne. Ojciec heroiny postanawia ponownie się ożenić, ta natomiast wprowadza się do domu swych przyrodnich braci. Było ich trzynastu i to wcale nie jest aluzja do JPFowskiego Było ich jedenastu. Każdy z nich ma mniejszą lub większą, ujawnioną lub nie, ochotę na główną bohaterkę. Skoro ogólna koncepcja już za nami, teraz coś o samej opowieści i przebiegu odcinków.

Otoczona gronem względnie przystojnych panów, Hinata próbuje odnaleźć się w nowej i bądź co bądź, niecodziennej sytuacji. Towarzyszy jej równie upierdliwa, co urocza wiewiórka, przemawiająca znajomym głosem. Ale poważnie, znowu Hiroshi Kamiya? Mam wrażenie, że bardziej lubiłam jego głos, kiedy nie słyszałam go na każdym kroku. Chociaż tylko w tym anime nieco działa mi na nerwy. Tenże towarzysz (pamięta ktoś Oriona? Albo inaczej… oglądał ktoś pewną serię z Orionem?) stara się przestrzec dziewczynę przed kontaktem z osobnikami płci męskiej a na nich samych reaguje agresją. Miał być doradcą i głosem rozsądku, tymczasem sama heroina ma go w dupie. Swobodnie manewruje między bohaterami, w ten sposób otrzymujemy papkę, zlepek nie prowadzących do zupełnie niczego epizodów. Oczywiście po sześciu odcinkach nie wypada wyrokować, czy taki sposób prowadzenia akcji jest bezcelowy, czy nie. Jednak w tym momencie daje takie wrażenie. Obecnie prowadzi do dram i niezręcznych sytuacji.

Kiedy już nie wiesz, jak zdobyć publikę.

Nietrudno zauważyć, że najważniejsza częścią tego typu opowieści są bohaterowie. Tutejsi się, niestety, nie wybronią. Chłopców jest wielu, anime przedstawia losowe wydarzenia z udziałem każdego z nich. Z tego powodu trudno o jakikolwiek porządny rozwój charakterów. Czas antenowy dostają wszyscy, ale tak naprawdę nikt. Łatwo dostrzegalny jest ogólny zarys charakteru i temperamentu. Brakuje jednak szczegółów, tła. Od pierwszego odcinka moją ewentualna sympatię zdobyć może Subaru, Yuusuke i Natsume (chociaż Subaru zaczyna odwalać szopki, co mi się nie podoba). Są względnie sympatyczni, acz równie płascy i nijacy jak reszta rodzeństwa. Szansa, że panowie zyskają przy bliższym poznaniu oddala się za każdym razem, gdy dziewczyna wykazuje zerowe zainteresowanie którymkolwiek z nich. To jak najbardziej normalne – w końcu to jej przyrodni bracia, ale wszyscy wiemy, jak to powinno wyglądać, skoro jest to romans. Jakkolwiek to możliwe, nie zaczęłam jeszcze psioczyć na główną bohaterkę. Dziewczyna na pewno spisuje się o wiele lepiej w interakcjach z płcią przeciwną niż koleżanka z Amnesii. Nie doprowadza też do kurwicy wzorem Chihiro z Hakuouki. Daleko jej do zdecydowanej, charyzmatycznej dziewuszki, potrafi jednak podtrzymać rozmowę i konwersować na przyzwoitym poziomie. Jednocześnie zdaje się być ślepa i głucha na wszelkie aluzje. Nie mam do niej większych zastrzeżeń, dużo również nie wymagam, myślę, że jest typową, lecz nie irytującą, co jest tu największą zaletą, bohaterką serii z tego gatunku.

Błyskotliwość zapewni ci
zainteresowanie każdego
przystojniaka.
Zauważalna w anime tego typu jest naiwność, niesamowite zbiegi okoliczności (tego się nie czepiam, gdyby nie magiczne przypadki, nie oglądalibyśmy wielu dzieł z każdej dziedziny) czy wręcz bezmyślność bohaterów i śmieszność sytuacji. Nie jest to stężenie rodem z Amnesii (powiedz, żeby nie szła w pewne miejsce. Pójdzie. Zostaw ją na chwilę samą. Wpadnie do studni/morza/pod tira. Blablabla, obejrzałam do końca [spoiler]wiem, że musiała umrzeć. Ale tak się nie tworzy fabuły.[/spoiler]), ale głupota, która bije z niektórych wydarzeń aż boli. Czasem nie wiadomo, czy miało być to dramatyczne, zabawne czy szokujące. To zła wiadomość dla reżysera.


Lecz od kiedy chłopcy zaczęli bezpardonowo ogłaszać swoje uczucia, zrobiło się zabawniej. Może nie powinno, ale tak się stało. Myślę, że to wina samych założeń fabuły, incest z trzynastoma braćmi nie mógł się powieść. Niektóre zachowania są po prostu żałosne. Z odcinka na odcinek coraz bardziej, gdyż sam początek jednak zachęcił mnie do oglądania. Ten sam poziom utrzymuje początek każdego odcinka, w którym dwóch braci wyznaje miłość do swej siostry. Jak rhomantycznie.

Kreska jest niezła, nawet ma swój urok, kolory nie rażą, choć sposób rysowania ust, uśmiechów i nosów pozostawia wiele do życzenia. Wyglądają jak doklejone. Projekty postaci są niezłe, w dodatku różnorodne (z naciskiem na wymyślne fryzury), ale czasem wieją pedalstwem. Rewia mody, która panuje w ich mieszkaniu… Seiyuu są dobrze dopasowani, nie ma większych zgrzytów, ale wolałabym, aby Suwabe Junichi użyczał głosu komuś innemu. Najlepiej komuś, kogo jestem w stanie polubić. Opening i ending to kompletnie nie moje klimaty, nie podobają mi się, ale też nie denerwują. Za to sam pomysł na tańczących i śpiewających braci to już dla mnie za wiele i zawsze chce mi się śmiać, kiedy to widzę. I jeszcze te teksty… [dla potwierdzenia link]

To uczucie, kiedy nie możesz się
zdecydować.
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jak mają zamiar zakończyć tę historię. Masowy friendzone? Wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie, rozpływając się nad tym, jak wspaniała jest ich siostra. A może zapała miłością do jednego z nich, lecz w porę uświadomi sobie, że to jedynie braterska miłość? (Subaru ma chyba największe szanse?) Wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie, rozpływając się nad tym, jak wspaniała jest ich siostra. Ależ to intrygujące.

W skrócie – nie polecam. Można dać szansę, jeżeli jesteśmy odporni na naiwność i infantylizm. Jeśli zależy nam na przystojnych panach w każdym wieku, radzę być ostrożna. Nie są oni tak czarujący, jak być powinni. A na fabułę nie ma co liczyć, opiera się tylko na rozwoju relacji między rodzinką, w dodatku w nieco dziwaczny sposób. Z drugiej strony oglądam to ze zdecydowanie większym zainteresowaniem niż osławioną Amnesię, więc coś w tym musi być. Bohaterowie może nie reprezentują wyższego poziomu, ale też nie wzbudzają wybitnie negatywnych odczuć. Bardziej odpisałabym to jako obojętność. Na dobry romans też raczej nie ma co liczyć, więc co sprawia, że przez myśl mi nie przeszło, aby to porzucić? Trudno stwierdzić. To ten rodzaj produkcji, która mimo braku cech wyróżniających się w pozytywnym sensie, ogląda się bardzo miło. Bez większego zainteresowania co będzie dalej, ale bez ziewania i spoglądania na zegarek. Otóż to - nigdy jeszcze nie pomyślałam "no szybciej z tym odcinkiem".

Ale panowie sie nie poddają.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zBLOGowani.pl