Anel & Your Master

Anel & Your Master
Anel Chips Adolf I ma perma na google. Miszcz aka Diabelski Imperator THIS IS SPARTA ratuje sytuację.

wtorek, 12 listopada 2013

Podsumowanie września & października~

I przy okazji podsumowanie letniego sezonu. Kolejne podsumowanie planowane jest dopiero w okolicy Bożego Narodzenia (no chyba jednak nie), ale jak wszyscy wiemy, nie ma co się przywiązywać do zapowiedzi na tym blogu.

Miszczu
przepraszam wszystkie anime które przegapiłam
które nie były warte uwagi
a to może jednak nie przepraszam...











_Summer
M: To było słabe. Nie podobało mi się. Dziewczyna robiła dramę, której nie było, a bohater jak zwykle był dupą i tak generalnie to nic się nie wydarzyło. Jakieś podchody do siebie i tyle, a że chciałam romans, to chyba dostałam... Tylko taki marny. Taki typowy. Stojący w miejscu.



44 Hiki no Neko

A: Szczerze to nie wiem co o tym powiedzieć. Było dziwne i krótkie, i o kotkach. Naprawdę trudno coś o tym powiedzieć, trwało dwie minuty omg. Ale nie podobało mi się za bardzo, "nie polecam".



Air the Movie
M: Air jak to Air... Ładna historia, trochę dramatyczna, nieco wzruszająca, ale nie było już takich emocji. Może dlatego, że pojawił się konkretny romans. Myślałam, że ten jeden raz skończy się szczęśliwiej, no ale gdzie tam... Ale opłaciło się szukać i tak.



Aisubeki Mirai e
A: Co prawda był to tylko chyba teledysk do jakiejś tam piosenki, ale było całkiem dobre i podobało mi się. Nie jestem pewna czy dobrze zrozumiałam o co chodziło (pomijając tekst piosenki; fak ju, braku napisów), ale miało głębię. W stylu możemy zmieniać przyszłość. Tak, to było niezłe.



Aku no Hana

M: Sądzę, iż to anime było jedyne w swoim rodzaju. I naprawdę dobrze było do tego wrócić, bo drugiego takiego nie znajdę. A było psycho tak, jak miało być i dobrze się oglądało. Tempo było powolne, przy końcu trochę zagmatwali. Retrospekcja rodem z NGE. A kreska... Dobra kreska, była tak realistyczna, że aż brzydka. Wszyscy robili dziwne miny, ale przynajmniej nie byli wychudzeni. Mieli trochę cielska, to dobrze. Ending był straszny. Boże, jak ja go nie lubię. A op był wkurwiający. Ogólnie jak będzie drugi sezon to dobrze, tym razem nie ucieknę po pierwszym odcinku, ale nie wiem co może się tam dziać. Ale jednak do mangi nie zajrzę, chociaż czytałam trochę zanim wyszło anime. Zboczony Takao jest tragiczną postacią.



Baka to Test to Shoukanjuu Ni!
M: Było dobre. Na początku wydawało się nieśmieszne i był szok, bo pierwszy sezon był dobry. Ogólnie były świetne momenty, ale gorsze też. Postacie bez zmian, chociaż kojarzyłam ich trochę inaczej. W normie, ale komedia dobra. Hideyoshi był pro.



Blood Lad
M: Było ok, ale oczekiwałam więcej. Nie powiem, że było złe, bo nie było. Była akcja, nie było przedłużania i bohaterowie byli interesujący, ale jak skończyłam oglądać to od razu o tym zapomniałam, więc może nie do końca to było dla mnie albo niekoniecznie do mnie trafiło. Albo czas był nieodpowiedni.
A: Oczekiwałam czegoś lepszego szczerze mówiąc. Myślę, że najbardziej mnie irytował fakt, że w centrum była zdecydowanie zbyt cycata dziewczyna. Ale Staz za to był spoko i jego brat, a siostra była słit. Bardzo podobał mi się opening pod względem muzycznym, szczególnie refren. Nie obraziłabym się, gdyby powstała druga seria, ale nie spieszy mi się.



Boku wa Tomodachi ga Sukunai & 
Boku wa Tomodachi ga Sukunai Episode 0 & Boku wa Tomodachi ga Sukunai: Add-on Disc & Boku wa Tomodachi ga Sukunai Next
A: Myślę, że spodziewałam się czegoś lepszego. Trafiłam na to przypadkiem, było w rekomendacjach pod Oregairu (które było lepsze...) i Kodaka był na zdjęciu, przyciągnęły mnie jego włosy. Ta fabuła była taka... nie taka. Bohaterki też nie były szczególnie fajne, Yozora była tak bardzo niefajna w stosunku do Seny że aż mi było przykro kurde. Kobato była fajna (a może po prostu słit?), no i Kodaka, chociaż momentami też miał jakieś zgony. Myślę, że gdybym zaczęła w słusznej kolejności, czyli od Ep0, to do całej serii bym się zabierała jeszcze długo, bo wcale nie zachęca. Serio, ble. OVA za to chyba spodobało mi się bardziej od samej serii. Opening był super. Druga seria była wg mnie lepsza od pierwszej i koniec był dobry. Nie czuję, że zmarnowałam czas.



Brothers Conflict

M: Był dziwny, bo romans z trzynastoma braćmi nie może być normalny. I z siostrą. Tak. Była też siostra. Ogólnie nie było tak źle jak być miało i opłacało się jednak to oglądać. Były wzloty i upadki. Bywało żałośnie, ale zakończenie jakoś mi pasowało. Zostawia bardziej pozytywne niż negatywne wrażenia po całości. To brzmi jakby BroCon był dobry... Nie był, ale zaskoczył mnie. I przez chwilę było mi przykro, że się skończył, bo odcinki nie były nudne. Chociaż cała reszta była średnia albo marna. Kreska zaczęła podupadać po czasie, Fazany były. No i tak ogólnie o przeciętnie kompletnie. Bohaterowie się wyłożyli, bo nie było nikogo interesującego, a niektórzy byli wręcz irytujący. Za to trudno coś powiedzieć o charakterze heroiny, bo chyba go nie ma... ENDING BYŁ SUPER. Będę go czasem włączać. Takiego disco się nie uświadczy byle gdzie. Opening był żałosny, ale też nigdy go nie przewinęłam.



Carnival P
hantasm
M: Ogólnie było dziwne, ale może dlatego, że występowały postacie jeszcze z anime, którego nie oglądałam. Odcinki były lepsze i gorsze, różnie bywało. Podobał mi się ten o bracie i siostrze, pierwszy o wojnie i ten z wyścigiem i randką, reszta jakoś nie zapadła mi w pamięć. Jako parodia to nieźle, ale nic poza tym.



Chihayafuru OVA: Waga Mi Yo ni Furu Nagame Seshi Ma ni
M: Było całkiem fajne, z perspektywy Sumire, która jest trochę głupawa, ale to nie przeszkadzało. Tylko myślałam, że oprócz przygotowań to pokażą więcej tego festiwalu, ale było ok.



Choujigen Game Neptune: The Animation

M: To było dziwne. Ten fanserwis dla dwudziestolatków, którzy przyrośli do komputera... czułam się dziwnie z tym. Ale kreska była ładna i kolory, dopracowane naprawdę. Ale fabuła... to była jednak nie dla mnie. Jako gra może było ciekawe, ale tak to wcale. Nie polecam.



Danganronpa: Kibou no Gakuen to Zetsubou no Koukousei - The Animation
M: Lubię takie anime, więc na nie czekałam. Jestem przekonana, że gra jest genialna, ale ta adaptacja jest jakaś nie taka. Trzynaście odc to za mały na wykończenie piętnastu osób, więc sobie powycinali i wyszło trochę gównianie. Fajnie się oglądało, zwłaszcza na początku, ale końcówka już była w ekstremalnie szybkim tempie i nie kupuję tego wytłumaczenia. Bardzo mnie to boli, bo mogła wyjść dobra seria, a wyszła pewnie tylko przez moje pozytywne nastawienie. Fabuła ma potencjał, tylko źle się do tego zabrali. Bohaterowie byli fajni. Sceny egzekucji były czasem takie... zniesmaczona byłam albo raczej zszokowana. Po zakończeniu odcinka trzeba było dojść do siebie. Kontynuację bym obejrzała, ale najlepiej jakby była dłuższa, bardziej dopracowana i gdyby konsekwentnie trzymali się tempa. Tak w skrócie to świetna zabawa, ale dużo niedoróbek.



Date a Live

M: Pierwsze dwa odcinki zapowiadały coś lepszego. Pomysł był dobry, podobny do tego z Kami Nomi, ale wykonanie już nie. Za dużo pierdolenia. Potem na koniec jakieś walki, a ja nie lubię nawet półmechów. Jeśli miałabym porównywać, to Keima jest fajniejszy od głównego bohatera Date a Live, a dziewczyny to tak zależy... Była taka jedna fajna. Myślałam, że będzie jednak bardziej wciągające, a wyszło tak trochę o niczym.



Eve no Jikan
M: Podobało mi się z tego co pamiętam bardziej niż ova, było lepiej wyjaśnione i rozbudowane. Motyw był ciekawy, o uczuciach do androidów i ich uczuciach, ale takich w stylu Chobitsa. Film był ciekawy, chociaż trochę zmulony, więc jak coś przegapiłaś to trudno się potem wkręcić z powrotem. Przez prawie pół godziny wgl oglądałam zanim się zainteresowałam, ale ogólnie dobry film, tak sądzę. Nie pamiętam muzyki, czy ona wgl była...



Fate/stay night & Fate/Prototype

M: Było naprawdę ciekawe, tylko brakowało klimatu. Naprawdę można było to świetnie zrobić, ale czegoś zabrakło i to mnie boli. Ale cieszę się, że robią to od nowa. I czekam. Oby im się udało. Aż bym zagrała, ale ta gra chyba nie jest dla mnie. Nie wyobrażam sobie vn z walkami (walki w lb się nie liczą). Więc no... podobało mi się. Ale widać na podstawie czego było robione. I muzyka też była jakaś trochę dziwna, może żywcem z vn? Ale nie mam zastrzeżeń. Bohaterowie byli ciekawi. Ale Emiya... był porażką. I jeszcze te jego ciuszki. Ale Tohsaka jest b. fajna i Saber też. Fajny strój miała. Ale jakoś te jej walki mnie nie przekonywały. Zakończenie było fajne, aż mi było smutno. Zostałabym fanką może jakbym miała sposobność i więcej "materiału". Klimat jednak nie domagał.



Flanders no Inu
M: To była bajka dla dzieci i chłopiec chciał zobaczyć obrazy Rubensa. Podobało mi się, było wzruszające, trochę za smutne. Bajki dla dzieci nie powinny być takie dramatyczne. Tu jakaś śmierć, tam jakaś zima, no dramat jak się patrzy. Dobrze się oglądało i pies był fajny. Jeśli dobrze kojarzę to się Patrash nazywał. Ogólnie było trochę sztuki, więc edukacyjna bajka, polecam.



Free!

M: Było fajne na początku i się miło oglądało, a potem koło piątego odc bohaterowie dostali tło i traumy i się zaczęło. A problemu Rina nie rozumiem do teraz, nie wiem po co tyle krzyku, ale bardziej mnie boli, że oparli na tym główny wątek. Ale oni tak lubią, dorobić dramę na koniec. I naprawdę chciałam go lubić, ale on nie pozwala i jest na poziomie gim czy tam podstawówki. Ale Rei był fajny, rozsądny, chociaż był tak na uboczu. Tak ogólnie to jak z Chuu2 chyba, jak przedramatyzowali to już było nieciekawie. Kreska itd była na poziomie studia.
A: Wiem, że Free jest nieambitne i nie ma fabuły, i nie jest to anime, którego nieznajomość cokolwiek zmienia. Ale... Jestem oczarowana. Przemówiło do mnie z tą swoją bezfabułowością. Co prawda pierwsze odcinki mi się specjalnie nie podobały, ale potem nie mogłam wytrzymać tygodnia by móc obejrzeć następny odcinek. Właściwie... z bohaterami było tak samo, tylko Haru polubiłam od pierwszego odcinka, mało mówi, więc tym samym raczej nie gada głupio. Rin był głupi i tworzył niepotrzebne problemy, a w pierwszym odc to myślałam, że będzie niefajny. A potem było mi go tak szkoda (mimo że to wszystko jego wina) i cieszę się, że wszyscy są szczęśliwi. Nie wiem właściwie dlaczego go lubię, taka postać powinna mnie tylko irytować... OST był taki ziomalski, zostanę fanką, czekam aż wyjdzie płyta. Opening i ending były dobre, biorąc pod uwagę i muzykę, i filmik. Hmm, myślałam, że przeszkadza mi sposób rysowania mięśni, ale w sumie to wcale nie jest tak źle. Co nie zmienia faktu, że wolałam jak byli ubrani... W tym anime nie ma postaci, której bym nie tolerowała, wszyscy są względnie spoko. Z jednej strony obejrzałabym drugą serię, ale z drugiej naprawdę chyba nie ma o czym, skoro Rin przestał dramatyzować. Ale i tak będzie mi brakować cotygodniowej porcji Free.



Fuyu no Semi
A: To było całkiem niezłe, bo miało fabułę i hmm... powiedzmy, że nie było przewidywalne, szczególnie na końcu. Trochę jak Romeo i Julia w wersji Romeo i Romeo. Ich klany się nienawidziły i nawet wojna była. Podobało mi się, bo w stosunku do innych yaoi naprawdę było mniej facepalmów z mojej strony. I miało ładny OST. Tylko bohaterowie mogliby być ciekawsi...



Gatchaman Crowds

M: To było dobre, ale nie wciągnęło mnie mimo wszystko. Nie mój klimat może? Pomysł wydawał się dobry, ale dla mnie to chyba no nie wiem czy ja nie zrozumiałam, czy za mało szczegółów. Hajime była taka optymistyczna. Ale ten koleś, co Miyano Mamoru mu głos podkładał (Katze) to sry, ale jak to brzmiało. Trochę mnie to przerażało i irytowało. No nie wiem, tak wyszło.
A: Zaczęłam dość przypadkowo, z jednej strony chciałam to obejrzeć, a z drugiej tak jakoś... nie. Nie żałuję, chociaż cholernie się męczyłam momentami. Hajime była tak epicko wkurzająca, szczególnie na początku. Potrzebowałam dziesięciu odcinków by ją zaakceptować. Dziesięciu. Wgl przedostatni odcinek podobał mi się najbardziej. OST był dziwny i taki imprezowy, ale w sumie 
jak już się do niego przyzwyczaiłam, to był całkiem spoko. Ogólnie nie było złe, ale myślałam, że bardziej mi się spodoba.




Genei wo Kakeru Taiyou

M: To było mroczne, starało się, ale niestety nie podobało mi się, a próbowałam. Może to te bohaterki, nieciekawe wgl. Motyw z kartami był super, ale jakoś nie pociągnęli go i mi się nie podobało. Wolę Madokę.



Giant Killing
M: Podobało mi się, cieszę się, że obejrzałam. Szukałam anime o piłce nożnej i trafiłam na coś bez mocy nadprzyrodzonych. Było ciekawie do połowy, a potem dopiero pod koniec. Kiedy mecz trwał pięć odcinków. Nie było takich emocji no i nagły geniusz graczy mnie nie przekonuje, ale główny bohater był fajny, lubiłam go. Tylko te nosy... koszmar. Ale tak poza tym to nie mam się do czego przywalić. Był festiwal języków i wreszcie Japończykom wyszło.



Grils und Panzer
M: Niepotrzebnie zwlekałam cały rok, bo to było dobre i się przyjemne oglądało. Dużo się działo, chociaż przerwy mdzy turniejem przynudzały, no i czasem udało im się wygrać w beznadziejny sposób. Ale już się przyzwyczaiłam, że to się musi tak kończyć. Bohaterki dało się lubić, chociaż nie wyróżniały się jakoś specjalnie. OST mi się podobał. I odwzorowanie Ameryki i Rosji, i jak śpiewały też. Niech już zrobią ten film.



Haitai Nanafa
A: Pięciominutówka. To nie było najgorsze, ale było widać, że jest skierowane raczej do młodszej widowni. Oglądało się przyjemnie, ale gdyby to były normalnej długości odcinki to chyba bym nie dała rady. Wróżki, głupoty, dużo pierdół. Nie było tak słit jak miało być. Nie rozróżniam bohaterek...



Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora

M: To było fajne, spodobało mi się od połowy. Miałam ochotę na jakiś romans z dramatem i się udało. Muzyka była ładna, nawet można się było trochę wzruszyć, ale skończyło się mniej dramatycznie niż myślałam. Może to dobrze, może nie, ale jak oglądałam to naprawdę interesowało mnie jak się skończy. Było warto. Polubiłam główną bohaterkę, no i doktor był dziwny.



Haru wo Daiteita
A: To było dobre. Serio, dawno nie oglądałam yaoi z taką przyjemnością. Trafiłam na to przypadkiem, bo ktoś pomieszał gatunki i trochę by trwało zanim dotarłabym w normalny sposób. Bohaterowie byli hot jak na takie dzieło, a Katou na dodatek jeszcze miał swoje urocze momenty. Tak, kreska była zaskakująco fajna. Trudno mówić tu o głębszej fabule, to tylko prosty pornobiznes, ale podobało mi się. Od autorki Fuyu no Semi, a różnica duża pod każdym względem. Muzyka też była fajna. Szkoda że manga nadal wychodzi (od 1999 omg i na dodatek wyszło z 80 rozdziałów), bo bym się zapoznała.



High School DxD New

M: Poziom pierwszej serii, to dobrze. Jakieś walki, lucyfery i shota. Shota była fajna, tylko mogli go nie ubierać w babskie ciuszki. Reszta w normie. Asia już nie wkurwia, może dlatego, że nie było jej tak dużo jak w pierwszym sezonie. Jakoś chyba było poważniej... Nie było tak śmiesznie, zwłaszcza podczas walk.



Inaka Isha
M: To było dziwne. Oczywiście miało jakiś ukryty przekaz, a ja nie znam oryginału i trudno mi go pojąć. Ale na swój sposób było ciekawe i chętnie bym się dowiedziała o co konkretnie chodziło, czy tam była jakaś symbolika. Nie miałabym nic przeciwko obejrzeniu jeszcze ekranizacji jakichś znanych dzieł, jeśli ktoś takie zrobił.



Inu to Hasami wa Tsukaiyou
M: Myślałam, że będzie z tego lepsza komedia. Taka, która się czymś wyróżnia i nie powtarza nieśmiesznych żartów. Że postacie będą ciekawsze i będą jakimś mocnym punktem. Nie spodziewałam się komedii na poziomie Gintamy czy Binbougami, ale no bez przesady. Pies to za mało. Ostatni odcinek był absurdalny, chociaż nie żeby poprzednie nie były... ale to jednak nie był śmieszny absurd. Niczym się nie wyróżnia, nie ma elementu, który mógłby sprawić, że faktycznie zapamiętam to anime.
A: Spodziewałam się czegoś lepszego i mniej głupiego. Tak długo miałam nadzieję, że główna bohaterka będzie sobą coś reprezentowała~ Zawiodłam się trochę. Ostatnie odcinki mnie strasznie zmęczyły. No i absolutnie nie ogarniam co się stało w ostatnim. To było dla mnie zbyt wiele. Ot, jakbym nie obejrzała to wiele bym nie straciła.




Iriya no Sora, UFO no Natsu
M: Ja nie wiem czego oczekiwałam, ufo to dziwny temat, zwłaszcza jako tło dla romansu... I właściwie myślałam, że ten romans będzie jakiś fajny, ale nie był. Działy się różne dziwne rzeczy wgl i bohater nie ogarniał. A Iriya była... nietypowa. Tam był taki obrzydliwy moment jak zaczęła rzygać krwią i to było tak niefajnie zrobione, straszne. Naprawdę nie jestem pewna, co chcieli przekazać twórcy. To nie było anime romantyczne ani dramatyczne. I to całe pierdolenie o ufo, a nawet nie zobaczyłam żadnego. Nie polecam.



Kami nomi zo Shiru Sekai II & Kami nomi zo Shiru Sekai: Megami-hen
M: Pierwszy sezon wydawał mi się bardziej interesujący. Jak zwykle ostatni odcinek był najlepszy i pierwsza historia. Ogólnie bez zmian, spadek poziomu może nie nastąpił, po prostu nie każda historia była ciekawa. Keima nadal jest super. Miło się to czasem ogląda, więc kontynuuję. Megami-hen było takie średnie, tzn nadal dobre ale bez przesady. Jakoś tym razem mnie nie wciągnęło tak, jak poprzednio. Może to za dużo jednego anime. Może te boginki po prostu były takie nie takie... Chyba wolałam te krótsze historie, wtedy dziewczyny były jakieś ciekawsze. Przynajmniej Keima nadal był spoko. Czwartej serii nie zapowiedziano, więc obecnie mi starczy.



Kara no Kyoukai 1: Fukan Fuukei & Kara no Kyoukai 2: Stasujin Kousatsu (Part 1) & Kara no Kyoukai 3: Tsuukaku Zanryuu
A: Nie było złe, ale... chyba to nie dla mnie. Momentami przysypiałam, mimo że naprawdę było ciekawe. Jak już zaczynało mi się podobać, to dopiero pod koniec... Bohaterowie są spoko, ale ta fabuła do mnie nie przemawia. Nie żałuję, że zaczęłam, ale spodziewałam się czegoś, co mnie wciągnie i zainteresuje od początku (albo chociaż od środka pierwszego filmu) do końca. Trzeci film podobał mi się bardziej od dwóch pierwszych, na tyle, że zrobiłam w trakcie tylko jedną przerwę na przyniesienie wody. To spore osiągnięcie.



Kara no Kyoukai Remix: Gate of Seventh Heaven & Kara no Kyoukai 7: Satsujin Kousatsu (Part 2) & Kara no Kyoukai: Epilogue
M: Remix był bardzo klimatyczny, podobał mi się i przypomniał wszystko, więc można było to sobie połączyć w całość. Ładna muzyka i grafika, no ślicznie. Siódma część była w porządku, ale spodziewałam się czegoś lepszego. Mimo wszystko był dobrym zakończeniem całości. Epilog za to był nudny, tylko gadali, stali i czasem szli. Gdyby trwał krócej to może byłoby lepiej. Po prostu 30 min ciągłej filozofii to dla mnie za dużo. Cieszę się, że oglądałam, bo jest interesujące i całkiem wciągające. Coś w sobie ma, coś te filmy wyróżnia, a ja lubię tajemnice i kryminały.



Kamisama no Inai Nichiyoubi

M: Było fajne. Miałam nie oglądać, ale no ja bym nie obejrzała? Historia i świat były ciekawe, lepiej żeby była jakaś kontynuacja. Bohaterowie też dali się lubić. To chyba jedyne anime w tym sezonie, gdzie nie mogłam się doczekać już 3. odc. i tak zostało do końca. Myślę, że było dobre. Ai była moe, chociaż na początku była taka głupiutka. Potem udawałam, że nie widzę. Chciała dobrze.
A: To było Coś i szkoda, że już się skończyło. Podobała mi się historia, bo wydawała się taka całkiem oryginalna, ale co ja mogę wiedzieć o oryginalności. Nie było wkurwiających bohaterów, chociaż nie powiedziałabym, że polubiłam wszystkich. Ai była super. Podobały mi się kolory i animacja, i inne tego typu pierdoły. Opening był dobry, ending zresztą też i cały ost... W sumie myślę, że jeszcze do tego wrócę w wolnej chwili. Wzruszyłam się na końcu, no serio, zawsze jak się do kogoś przywiążę to nie może być spokojnie. Liczę na sequel. I polecam~




Kimi ga Nozoru Eien Next Season

M: To było całkiem, ale dramatyzm nie przemówił do mnie tak jak powinien. Pierwszy odcinek mi się spodobał, dalej już bywało różnie. Końcówka też była ok. Główni bohaterowie nie denerwowali. Jakbym nie obejrzała to bym nic nie straciła, bo szczególnych walorów to nie ma. Jak na romans to myślę, że jest ok. Kiedyś jeszcze spróbuję z dłuższą wersją, tylko może nie teraz. Może wszystko nabierze większego sensu i trafi do mnie ten dramat.



Kiniro Mosaic

M: To było takie totalnie średnie, ale było moe i jak tak można. Bywało zabawne, ogólnie całkiem pocieszne. Dziewczyny były sympatyczne, Karen była fajna. Graficznie było ładne, nie odnotowałam spadku jakości. Raz na jakiś czas dobrze było to obejrzeć, bo fabuły się tam nie uświadczy, więc ciągiem mogłoby wyjść trochę gorzej. Było słitaśnie i angielsko.



Kirepapa
A: To było naprawdę żenujące. Rozumiem zamysł i wgl ale bez przesady. Nie mój lvl absurdu. Nie przemawia do mnie związek, kiedy jedna storna jest 2x starsza od drugiej i na dodatek jeszcze jest tą uległą i wygląda na młodszą. I zachowuje się jak niewydarzony gówniarz, a przecież sam ma już syna. No naprawdę. Było ładnie narysowane i to tyle, bez szału, nie wrócę do tego i mangi też nie przeczytam. Już chyba Papa no Kiss in the Dark było lepsze. Może niewiele, ale jednak lepsze. Bo fabularnie to w sumie trochę podobne...




Kizuna & Kizuna: Koi no kara Sawagi

A: Nie wiem co powiedzieć. To nie było złe, nawet miało fabułę, ale jednak, ale... nie podobało mi się za bardzo. Spodziewałam się chyba czegoś innego (znowu kłania się nie czytanie opisów), ale już gorsze oglądałam. Jest stare, więc wiadomo, disco w tle i trochę kwadratowa kreska. Mogło być gorzej, ale raczej szybko zapomnę o istnieniu Kizuny. Koi no kara Sawagi było dużo lepsze, chociaż ten głupi problem...




Koe de Oshigoto!
M: To była dobra komedia, zainteresowałam się, bo to było o seiyuu, a ja lubię anime które są powiązane z anime. Tak jak Bakuman~ No więc to było śmieszne. Pierwszy odc podobał mi się bardziej, chociaż nie spodziewałam się, że to będzie tak bezpośrednie, ale nie było obrzydliwe. Zawsze się zastanawiałam jak oni tak mogą, to musi być żenujące... Jakby to była seria tv, a widziałam że manga jest długa, to chętnie.



Kowarekake no Orgel
M: To było niezłe, ale dupy nie urywa. Coś jak Chobits, bo też komputery w przyszłości i związek, ale tutaj bez romansu. Całkiem pocieszne i miło się ogląda. Komp był bardzo przywiązany do właściciela. Taki właśnie powinien być komputer. Grzecznie słuchać i robić wszystko żeby ułatwić życie.



Love Lab
M: Jakoś mnie nie śmieszył i nie ciekawił szczególnie, bo dużo się nie działo, chociaż obściskiwanie się z poduszką bywało śmieszne (Poduszk-kun!). Riko była spoko i Maki też. Kreska była porządna, ale tak poza tym to nie ma nic ciekawego. Takich anime jest... wiele. Zanim zaczęłam myślałam, że będzie średnie, jak zaczęłam myślałam, że będzie lepsze, a potem jednak wyszło jak na początku...



Makai Ouji: Devils and Realist

M: Nie. To jest ten poziom, w którym nawet lubię Starry Sky. To było chujowe. Już więcej tego nie zrobię, chyba że zekranizują Number albo Ilegenes. To już koniec mojej przygody, bo oni się nawet z kreską nie postarali. Te anime chyba zazwyczaj przyciągają kreską i babskimi bohaterami, a tu nawet tego nie było. Ja naprawdę nie wiem co powiedzieć. Wiliam był brzydki i głupi.
A: To było słabe, zaczęło mnie wkurwiać pod koniec, ale ostatni odcinek mi się podobał. Nie powiem, że byłam poruszona, bo to nieprawda, ale no. Chociaż już naprawdę mam dość anime, które w gatunkach mają akcję i shoujo (ciekawe na jak długo...). Makai Ouji ratował Dantalion ze swoimi babskimi rzęsami, mimo że nie był jakąś wybitną postacią. Tak... w pewnym momencie oglądałam to chyba tylko dla niego. Cieszę się, że koniec faktycznie kończy i nie mam wrażenia, że czegoś zabrakło, bo nie wiem czy obejrzałabym kolejne dwanaście odcinków. Opening był spoko, ale bez szału.




Natsuiro no Sunadokei
M: To jest to fajne, co pierwsze oglądałam. Było o przenoszeniu się w czasie i mi się podobało. Dupy nie urywało, ale na tle reszty od tego studia... No i nie wiem, fajny romans. Rhomantyczny. Szkoda, że nie dało się z tego zrobić czegoś dłuższego albo że po prostu nie zrobili. Dzięki temu uwierzyłam, że może kolejne też będą niezłe, ale nie były...



Rec
M: Myślałam, że to jest dłuższe, kiedy zaplanowałam... Ale może to i lepiej, bo wyobrażałam to sobie trochę inaczej. Że będzie głównie o pracy bohaterki jako seiyuu, a tu wyszedł gównoromans. I on się na nią obrażał wiecznie i nie potrafił powiedzieć co czuje, i mieli problemy, których mieć nie powinni. Ona przez to miała problemy w pracy. No nie tak to miało wyglądać. Jeśli nie wgłębiać się w szczegóły, to dobrze się oglądało. Ale jakby się zastanowić, to niepotrzebny dramatyzm.



Nodame Cantabile Paris Hen
M: Wreszcie obejrzałam drugą serię i było warto. Była lepsza od pierwszej, bo wreszcie romans się rozwinął. Ogólnie anime jest dobre, bo nie skupia się wyłącznie na problemach z zada, których zresztą tu nie ma. Chiakiego i Nodę łączą wspólne pasje~ a przy okazji tam gdzieś jest romans. Ale jest fajnie i śmiesznie jak trzeba. Muzyka jest dobra, klasyczna, można sobie posłuchać, czasem nawet człowiek coś zna. Edukacja kulturowa cd. Obejrzę co tam jeszcze zostało, a podobno jest jeszcze pełna seria tv ^^ więc móże zamiast marnować czas na szit... Genialne, zrobię to.



Perfect Blue
M: To było fajne, podobało mi się, takie psychologiczne i ciekawa historia, taka wciągająca. Ale pod koniec bohaterka zaczęła już być wgl spaczona i tak jakoś... to za dużo dla mnie. Ale całokształt mi się podobał, chociaż to był krótki film, szybko minął. Chętnie bym jeszcze obejrzała coś z gatunku.



SaintOnii-san
M: To było fajne, czekam na wersję kinową. Jezus był spoko i Budda też, i ta kobieta co szukała problemu, i dokarmianie kotów. Nie nudziłam się i tytuł jest fajny.



Servant x Service
M: Podobało mi się, było w innej scenerii niż zazwyczaj i bohaterowie byli bardzo fajni, każdy był inny. Lucy była fajna z tym swoim milionem imion. Hasebe też. Tylko ten królik był jakiś głupi, to było bez sensu, tego nie powinno tam być. Niby chciałam ten wątek romantyczny, ale pod koniec jakoś dziwnie wyszedł. Ogólnie przyjemne i warte zapamiętania.



Shingeki no Kyojin

M: Było zjawiskowe, dobrze zrobione, trochę przedłużane, ale były emocje i podobało mi się, bo wciągało. Pod koniec już mniej, tzn było ciekawe, ale oni tak mało realizowali w tych odcinkach, to się ciągnęło. Podoba mi się, bo są tajemnice, nie wiadomo wszystkiego i dązy się do ich odkrycia. Eren był fajny i Ravioli, i Mikasa. Ale Mikasa mogłaby być fajniejsza, myślałam, że będzie. I Armin był też fajny, jak można mieć coś do Armina, przecież jest przydatny. OST jest genialny.
A: Chciałam to obejrzeć jakoś od czerwca czy tam lipca, ale wiedziałam, że prawie na pewno mi się spodoba i wolałam poczekać, jak zostaną ze dwa odcinki. A potem nie mogłam się zmusić by zacząć... Ale zdecydowanie nie żałuję, było dobre, chociaż momentami troszkę przewidywalne, ale na szczęście tylko troszkę. OST był epicki, a openingi bardzo dobrze zrobione jak dla mnie. Szkoda, że już się skończyło (i to w takim momencie!). Czekam na jakąś kontynuację/siłę do czytania mangi.




Silver Spoon
M: Spodziewałam się więcej, może dlatego, że wszyscy się jarali autorką. Jako komedia może było niezłe, ale nie wciągnęło mnie szczególnie. Op i ed były fajne i szybko je zapamiętałam. Tak wśród bohaterów to nic szczególnego, niby każdy inny, nikt nie denerwuje, ale tak jakoś niet, po prostu sobie byli. A co się z nimi stanie to niekoniecznie mnie interesowało. Ostatni odc mi się dobrze oglądało, więc pomyślałam, że obejrzę i drugą serię, ale nie wiem. Pewnie do tego czasu zapomnę, że wcale nie było takie dobre i druga seria będzie trzymać podobny poziom...
A: Zaczęłam zupełnie przypadkowo, bo nie zakładałam, że wgl takie coś może mi się spodobać. Lubię wieś, ale od strony miastowego człowieka, który bywa tam raz w roku i spędza czas w jakimś hamaku czy coś. Pozytywnie się zaskoczyłam, bo to było dobre. Bez szału, ale oglądało się bardzo przyjemnie. Kreska mi się spodobała bardziej niż myślałam, a bohaterowie nie irytowali. Opening wpada w ucho i przypomina mi się o randomowych porach. Czekam na drugą serię~




Stella Jogakuin Koutou-ka C³-bu

M: To nie tak miało wyglądać, pod koniec zapomnieli chyba o czym miało być anime albo dziewczynki zapomniały, czym zajmuje się ich klub. Główna bohaterka postanowiła zrobić problem, żeby nie było za wesoło no i chujnia wyszła. Takie kompletnie przeciętne. Postacie też zrobiły się nijakie, a jedna to wgl robiła chyba za faceta. Ogólnie się zawiodłam i to chyba tyle.



Teekyuu & Teekyuu 2

M: Myślałam dwa sezony, aż to zaczęłam. Ma szybkie tempo i nie ma czasu pomyśleć, że jest nudno. Chociaż jest absurdalne, a bohaterki się niczym nie wyróżniają i dla mnie są takie same.



Tengen Toppa Gurren Lagann
M: Mam mieszane uczucia. Już kiedyś próbowałam to obejrzeć i skończyło się na porzuceniu. Teraz obejrzałam, ale nie czerpałam z tego takiej radochy jak powinnam. To jednak nie moje klimaty. Bohaterowie byli mocną stroną anime, wyróżniali się i dało się ich lubić, nawet trochę tępawą koleżankę o imieniu Nia. Ogólnie to nie przemawia do mnie geniusz tej serii. To dobrze napisana historia, ale ja się nie pozachwycam. Przynajmniej znam klasyk... ale jakbym nie znała, to nie czułabym, że coś straciłam.




Toaru Kagaku no Railgun S
M: To było dobre, lepsze niż pierwszy sezon. Było więcej akcji. Bohaterki też były sympatyczne. Tak, to było dobre. Trochę przedłużane, ale takie fascynujące.



Tonari no Kaibutsu-kun: Tonari no Gokudou-kun
M: Nie podobało mi się. Niby niczym nie różniło się od tv, ale jakoś tak po czasie straciłam dobre wrażenie.
A: Było takie trochę... meh. Był Yamaken i w zasadzie tylko sceny z nim chciało mi się oglądać. Mam wrażenie, że seria tv była jednak trochę lepsza.



Uchouten Kazoku

M: To było o rodzinie szopów... i niby było ciekawe, ale w sumie to takie no... też mnie nie interesowało, bo nikogo nie polubiłam. Kreska była dziwna, specyficzna, trochę nawet niefajna. Szczerze mówiąc nie zapadło mi w pamięć nic szczególnego, bo to były takie ogólne historie ich żywota.



Uta no☆Prince-sama♪ Maji Love 1000% & 
Uta no☆Prince-sama♪ Maji Love 2000%
A: Nigdy nie widziałam bardziej sparklącego anime i myślę, że nigdy już nie zobaczę. Druga seria przebiła wszelkie granice. Serduszka, bąbelki, tak słit że nic tylko paść. Biszów tyle, że szok. I ofc przecież w pierwszej serii było ich za mało, więc dołożyli w drugiej. Żaden jednak za wiele sobą nie reprezentuje. Jasne, kilku można polubić, ale nie powiedziałabym, że są wyjątkowi. Nanami jest jak typowa bohaterka takich anime - potyka się, a jej chłopcy ją łapią. Jest irytująca, ale gorsze się spotykało. Jestem zażenowana jak patrzę jak kręcą tyłkami na scenie. Serio, że też faceci naprawdę są w stanie to robić i nie paść ze wstydu. Gejoza w anime leje się na wiadra, wystarczy się przyjrzeć. Dyrektor mnie rozpierdala swoim pojawianiem się z dupy i chyba go nie polubiłam. Pan trans był za to całkiem fajny. Ogólnie... mogło być gorzej. Niektóre odcinki oglądało się całkiem przyjemnie. Spodziewałam się, że kreska będzie ładniejsza, bo mimo że nie jest zła, to czegoś jej jednak brakuje. Piosenki łatwo wpadają w ucho, ale nie mam zamiaru do nich wracać, bo są takie... sparklące kurna. Najbardziej brakowało mi większej ilości prawdziwych występów. Jak ktoś lubi takie gatunki, to mu się na pewno spodoba. Nie ma co liczyć na romans wprost, szczególnie w pierwszej serii, chociaż w drugiej nie jest wiele lepiej. Nie żałuję, że obejrzałam, ale jakbym tego nie zrobiła, nic wielkiego bym nie straciła. Ale jakby była trzecia seria (może lepiej nie...) to bym pewnie obejrzała. W drugiej serii jest jedna fajna melodia w tle, ja się dowiem co to było.



Watashi ga Motenai no wa Dou Kangaetemo Omaera ga Warui!
M: To było dobre. Na początku może tak sceptycznie podeszłam, ale chciałam, żeby było dobre. Bywało czasem obrzydliwe, szkoda, że nie przeczytałam mangi przed obejrzeniem, ale niby mogę to zrobić teraz. Będę tęsknić. Z czasem odcinki wydawały się coraz bardziej depresyjne, ale taki był cel, to im się kurna udało. I jako parodia było dobre. Chociaż braciszek był wredny, ale był jakiś fajny. No i Tomoki też była fajna, to najważniejsze. Starała się... I nie czułam że to przez jej głupotę jest odrzucona.
A: Chciałam to obejrzeć od kiedy Mistrz poinformował mnie, że istnieje coś z historią o wybitnie niepopularnej dziewczynie. Chyba to anime jako pierwsze w tym sezonie mnie wciągnęło, mimo epizodycznej fabuły. Lubię główną bohaterkę i jest mi jej żal, chociaż jej pomysły są głupie i chyba nikt by nie próbował w ten sposób zdobyć popularności, no ale... Opening mi się podobał, ending zresztą też. Liczę na drugą serię, bo chętnie bym jeszcze pooglądała. Ściągnęłam mangę, ciekawe ile będzie na mnie czekać...




Yotsunoha

M: Było niezłe, najbardziej zapadło mi w pamięć zakończenie. Mogłoby być lepsze, jak na opowieść o miłości między przyjaciółmi z dzieciństwa to tak typowo. To nie mogło być wybitne. Dziewczyna się starała i jej się coś udało wreszcie, przychlast zauważył przynajmniej, chociaż jego sposób prowadzenia rozmowy pozostawia wiele do życzenia.



Yahari Ore no Seishun Love Comedy wa Machigatteiru.
A: Podobało mi się. Bohaterowie byli fajni i fabuła całkiem też. To jedno z tych anime, co raczej mi się nie spieszyło do zakończenia, bo oglądało się dobrze. Lubię maina, bo jest taki bezpośredni i czasem powie za dużo, i pasuje mu bycie samotnikiem. To była dobra decyzja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zBLOGowani.pl