Anel & Your Master

Anel & Your Master
Anel Chips Adolf I ma perma na google. Miszcz aka Diabelski Imperator THIS IS SPARTA ratuje sytuację.

piątek, 24 stycznia 2014

Podsumowanie sezonu jesiennego~

...i kilku randomowych serii obejrzanych w trakcie. Bez spoilerów!





BlazBlue: Alter Memory
A: Ale że... co? Serio. Nie ogarnęłam tej fabuły. Może za duży chaos na początku, może po prostu nie było dla mnie. Zmęczyłam się strasznie, dobrze, że się skończyło. Chyba więcej nie spróbuję ruszać czegoś związanego z tą serią.



Blood Lad OVA
M: Była słaba, jakoś tak lepiej wspominam serię. Nie obejrzałabym tego drugi raz, było nudne i nieśmieszne.
A: To było takie nijakie... Gorzej niż cała seria.



Boku no Imouto wa "Osaka Okan"
M: To było takie fajne, podobało mi się. Oglądałam na zmianę z Turning Girls, które mnie szybko zawiodło i to było takie odświeżające i trochę edukacyjne. Było nawet śmieszne, takie to ja mogę oglądać.



Code Geass: Boukoku no Akito 2 - Hikisakareshi Yokuryuu
M: Ten drugi film był lepszy, pierwszego może nie pamiętam jakoś szczególnie, ale pamiętam, że się przez przynajmniej połowę wynudziłam. Miałam już tego nie ruszać, ale jednak dobrze, że ruszyłam, bo było ok i nawet nie ma żadnych większych debili. Jest na co czekać, nawet jeśli nie czekam wcale... Nieważne. Ale jest warte poświęcenia chwili. Rotfl, Suzaku.
A: Tyle się naczekać, naprawdę, to nie było fajne. Podobało mi się, chociaż mam wrażenie, że trochę mniej niż pierwszy, ale nie mam pojęcia dlaczego, skoro ten był chyba ciekawszy. Lubię psycho twarz maina i powiedzmy, że miło było znów spojrzeć na Lulu. Czekam na następny, oby krócej niż na ten.




Coppelion
M: Był tak zły, że ja nie mogę z tym żyć, to nie miało tak wyglądać, to miało być fascynujące a nie żenująco nieśmieszne. Grafika wcale nie była ładna, po co ja czekałam, to była strata czasu. Nie polecam, to była porażka i żenada, już nawet K było lepsze, bo miało jako takich bohaterów, co z tego, że byli niewiele mniej płascy. Poza tym było ładniejsze i miało porządny ost.



Date A Live OVA
M: Super ova, polecam wszystkim, była lepsza od serii, na której trochę się zawiodłam. Było zabawne i ciekawe. Zaczynała się śmiesznie, więc się zainteresowałam od razu. Aż się ucieszyłam, że powstanie ten drugi sezon. Mam nadzieję, że będzie dobry, bo ova była odświeżająca. Oglądajcie Date a Live, to mniejszy szit niż reszta.



Diabolik Lovers
M: Lol to anime nie powinno powstać, nie wiem co chciał przekazać twórca. Czy to miał być fanserwis, czy bo wampiry hehe na pewno im się spodoba... Nie wiem naprawdę, ale to był rotfl i jak zwykle. Nic się nie działo przez większość anime, a w ostatnich odcinkach nagle udają fabułę. Nie przejęłam się dramatem, ponieważ nikogo nie lubiłam. Naprawdę, bohaterowie nie dali się lubić, byli płytcy i niczym się nie wyróżniali, a o charakterze głównej bohaterki jak zwykle nic nie da się powiedzieć. Pamiętam ending... i to tyle.
A: To naprawdę nie było aż takie tragiczne, spodziewałam się czegoś gorszego. Podobało mi się, że wampiry nie były aż-tak-totalnie-ciotowate i przynajmniej krew piły. Kreska była ładna i ost nie najgorszy. Tylko tak naprawdę... czy tam zostało wyjaśnione to, co miało zostać wyjaśnione? Bo mam wrażenie, że jednak nie.



Galilei Donna
M: Tam była taka ładna dziewczynka i wgl takie modne mieli stroje... ale no, fabularnie to było jakieś niedopracowane i naiwne, a po czasie nawet nieinteresujące. Zakończenie też było głupie, zawiodłam się, ale ja zawsze się zawodzę, bo najlepszą częścią tego anime jest plakat.



Gingitsune

M: To było nudne, ale tylko trochę. Niektóre odcinki były lepsze, niektóre gorsze. Dało się oglądać, ale nie ma nad czym się zachwycać. Ten mały lisek na początku był irytujący, ale potem to nawet słodki. Bohaterowie nie byli jacyś denerwujący, ale wybitni wcale. Przynajmniej klimat był ok, takie spokojne anime.



Hal

A: To był absolutny przypadek - któregoś dnia weszłam na animetake i tam było, więc pomyślałam czemu nie, ściągnę. Mimo że opis raczej mnie nie przekonał. Ale nie żałuję, to było takie ładne. Wreszcie coś, przy czym nawet przez chwilę nie miałam wrażenia, że marnuję czas.



Hentai Ouji to Warawanai Neko. Specials
M: Jak na speciale to były fajne, całkiem zabawne i miały związek z tym, co się działo w anime, więc dało się to oglądać. Hentai Ouji raczej nie zawodzi.



Hetalia: The Beautiful World Specials
M: Było fajne, dużo lepsze niż sezon jak dla mnie. Tam były te fajne treści ekranizowane. To było dobre, chociaż więcej jednak by się przydało.



Love Live! School Idol Project OVA
M: To nie było fajne. Spodziewałam się czegoś ciekawego, bo podobała mi się seria tv, a tu dupa. I teraz nie wiem czy to były trzy miesiące słabości, czy to anime nie było dobre. Może drugi sezon mnie uświadomi, a może to ja wyrosłam... Nie, niemożliwe. Ale no, nie polecam. Przynajmniej była krótka, a ja ściągałam taka zadowolona...



Koitabi: True Tours Nanto
M: Czekałam na to dość długo, nie chciałam zaczynać, bo przetłumaczyli najpierw tylko połowę.To były romansidła, a ja akurat chciałam romansidła. Całkiem ok było, dużo nie można powiedzieć, ale spodziewałam się, ze bardziej do mnie trafi... nie trafiło. Podobało mi się, że historię przedstawili z dwóch stron, tylko może głupota bohaterów dobijała?



Kyoukai no Kanata
M: To nie było fajne, nie wiem dlaczego myślałam, że będzie, to było głupie z mojej strony. To ta bohaterka, ona miała być fajna. Nie była. I to pierdolenie o okularach też nie było zabawne, gdzie się podział humor? To nawet nie było mroczne, a słyszałam, że aspirowało. Przez to, że się wkurzyłam i nikogo nie polubiłam to nawet nie wzruszyłam się pod koniec, a zakończenie nie było aż takie złe.
A: To nie było najlepsze, ale nie powiem, że było złe. Oglądało się przyjemnie, chociaż momentami miałam dość. Końcówka była wybitnie przewidywalna, ale podobała mi się.



Kyoukai no Kanata: Idol Saiban! Mayoi Nagara mo Kimi wo Sabaku Tami
A: Nie podobało mi się. Drugi odcinek wg mnie był najgorszy, pierwszy prawie sensowny, a trzeci... dzięki niemu wgl wystawiłam pozytywną ocenę. Sry, Hiromi jest spoko (no, powiedzmy...), a jeszcze jak się rozbierze to padam. Ok, może jednak nie, ale ten jeden odcinek oglądało mi się naprawdę dobrze. Generalnie szkoda czasu.



Kyousou Giga (TV)
M: Powiedzmy, że to nie było anime dla mnie, bo mnie jakoś nie wciągnęło, a nie było takie złe. Nie mogę tego ani polecić, ani odradzić.



Little Busters: Refrain
M: Było spoko, podobało mi się, przykro mi, że się skończyło i szkoda, że miało tylko 13 odcinków. I tak dużo wycieli... ale klimat był i cieszę się, chociaż dało się zrobić lepiej, no ale nie narzekam. Bardziej mi szkoda, że zrobili żałosny sezon 1. Wszyscy wciąż byli fajni i Masato był bardziej niż wcześniej. Muzyka tez mi się podobała, bo była taka, jak w grze i nawet ściągnęłam. Op był fajny i ed też.
A: O mamo. Podobało mi się, chociaż nie tego się spodziewałam/oczekiwałam. Oglądało się dobrze i szybko, szczególnie końcówkę. Która, swoją drogą, była wybitnie nierealistyczna (przykro mi, supernatural w tagach tego nie tłumaczy). Cieszę się, że poczekałam aż wyjdą wszystkie odcinki i dopiero wtedy zaczęłam oglądać. Myślę, że jeszcze do tego wrócę. Jestem fanką głosu Rin.



Meganebu!
A: No wreszcie. To było tak wybitnie niefajne. Nie miało fabuły. Nie było urocze i nie jechało gejem (za bardzo, shota się nie liczy). Do tego te oczojebne kolorki... Nie, naprawdę. Jest tylko jedno anime, które w tym sezonie podoba mi się mniej i to chyba tylko dlatego, że wiedziałam od początku, ze Meganebu to szit, a w tamto wierzyłam. Końcówka nie była najgorsza, przynajmniej wreszcie wyjaśniła się jedyna rzecz, która mnie zastanawiała całą serię. Opening nie był najgorszy, a ost zasługiwał na uświetnienie zdecydowanie lepszej serii. Plusem Meganebu jest to, że rysowali sutki postaciom, jak już któryś się rozebrał... Nie polecam. Nikomu. Nigdy. Chociaż poniedziałek bez Meganebu to nie będzie już to samo.



Miss Monochrome
M: To było spoko. Kompletnie przeciętne, ale Miss Monochrome była fajna, miała fajny głos. Zawsze czekałam na ending, ending nadał anime sens. Ostatni odcinek był fajny, reszta bez szału. Można powiedzieć, że nawet miało sens, bo chciała zostać idolem i jej się udało.
A: Znowu spodziewałam się czegoś innego... Ale nie było najgorsze. W zasadzie po ostatnim odcinku nawet mam wrażenie, że obejrzałabym jeszcze trochę.



Nodame Cantabile Finale & Episode 12
M: Była fajna jak zawsze. Poziom poprzednich serii i ładne zakończenie całości. Miło się ogląda i można posłuchać muzyki klasycznej i się czegoś dowiedzieć. Humor było jakoś mniej śmieszny, ale nie denerwujący. Dobrze się ogląda, jak dorośli ludzie spełniają swoje marzenia. Przez chwilę pomyślałam, ze jesteśmy prawie w tym samym wieku... ale nie. Trochę szkoda, że się skończyło.



Non Non Biyori
M: Na początku było trochę nudne, ale potem zrobiło się takie słodkie i mi się spodobało. Humor był w porządku i bohaterki też. Renge miała fajny głos, klimat był taki spokojny i przyjemny i muzyka też była w porządku. Czekam na drugi sezon, on ma być.



Ore no Nounai Sentakushi ga, Gakuen Love Comedy wo Zenryoku de Jama Shiteiru
M: Bardzo fajne anime, szalone i chaotyczne. Bardzo polubiłam bohaterów, wszystkich, to sukces. Było bardzo absurdalne, płakałam ze śmiechu. Chciałoby się kontynuację, to anime było za krótkie. Seiyuu i pomysł były fajne. Ostatni odcinek jednak przebił całą resztę, to było nienormalne. Bardzo podobało mi się od pierwszych odcinków, było ładne i miało żywe kolory. Opening jest super. Takie komedie to ja mogę oglądać, nawet romans był, ale nienachalny i dobrze zakończony. Polecam i czekam na ova.



Outbreak Company
M: Był genialny, podobało mi się, było wystarczająco wciągające. Bohaterki były sympatyczne, humor zabawny. Odcinek jak grali w nożną mi się podobał i odcinek o hikikomori. Zakończenie było dziwnie poważne jak na to anime, wcześniej obyło się bez dramatów, ale to dobre zakończenie i czekam na jakąś kontynuację. Podobały mi się odniesienia do innych anime i że każdy miał jakieś ulubione.



Saint☆Onii-san
M: Podoba mi się ten humor, bohaterowie dają się lubić. Jako komedia się sprawdza, jest lekkie i niewymagające. Dokładnie tak, jak miło być po ova.
A: Nie wiem co powiedzieć. Było niezłe, ale jakąś wielką fanką to ja nie zostanę. Jezus jest spoko.



Steins;Gate: Fuka Ryouiki no Déjà vu
M: Czekałam na to tak długo i się doczekałam. Było piękne graficznie i dobrze się oglądało. W tym filmie nic się nie wydarzyło... nieważne. I tak i się podobało. Przypomniało mi się jakie Steins;Gate jest dobre i że Mayushi jest fajna, a Kurisu nie i że Okabe ma fajną fryzurę.



Super Seisyun Brothers
M: To było tak bardzo przeciętne, bohaterowie byli nudni. Tego się nie da polecić. Podobał mi się ten odcinek, w którym pojawiały się gwiazdy innych anime, bo je znałam i to tyle. To była strata czasu, ale dla tego jednego odicnka może być. No i ostatni znowu był ok. Miss Monochrome była lepsza.
A: To nie było oszałamiające, liczyłam jednak na coś lepszego. Gdyby miało dłuższe odcinki to pewnie bym nawet nie ruszyła... Nie oglądało się źle, kolory mnie bawiły, były tak wybitnie nierealistyczne. Nie wiem właściwie co to miało być.



Sword Art Online: Extra Edition
M: To miało być w miarę, nie było. Nie wiem co powiedzieć. Asuna jest głupia. Przynajmniej dodali nowe sceny na końcu. Kreska jak to w SAO, ale poza tym szkoda czasu, chyba że lubi się powspominać istotniejsze momenty. A że istotne są takie a nie inne... xd Za pierwszym razem było mniej chujowe. Anime na jeden albo na pół raza. Wszystkie laski lecą na lvl. Wystarczy obejrzeć ostatnie 15 min.
A: Takie długie to było, jak dla mnie aż trochę za bardzo... ale nie oglądało się źle, mimo że w sumie nic nowego to nie wprowadza. Liczyłam na coś nowego, a nie recap, czyli dlaczego Anel powinna czytać opisy. No ale... SAO to SAO. Chociaż fanką to ja już chyba nie będę.




Tokyo Godfathers
M: To było dobre. Spodziewałam się czegoś bardziej komediowego, więc się zdziwiłam, ale zaskoczyło mnie i podobało mi się. Może lepiej, że nie obejrzałam tego akurat w święta, bo nie było wystarczająco radosne. Szkoda że nie ma lepszej wersji nigdzie.



Turning Girls
M: Miało być ciekawsze, pomysł był dobry. Odcinki były lepsze albo gorsze, ale szybko zrobiło się irytujące. Może to przez taką jedną... nie ma czego wspominać w skrócie. Seiyuu byli nobscy i było słuchać. Nie polecam, szkoda czasu.



Unbreakable Machine-Doll
M: Yaya była najlepszą częścią anime, serio. Kreska była dziwna, zwłaszcza twarze... ich profil, takie żelki, wtf. Ale reszta była ok. Ending jest kultowy xd no, jeszcze nie do końca... Porządna seria, a nie taki Strajk de Dziwka.



Valvrave the Liberator
M: Haha... ekhm. Na to też musiała przyjść pora w końcu. Spełniło moje oczekiwania. Było się z czego pośmiać i nad czym pofacepalmić. Niestety nie widziałam jeszcze drugiej serii, która jest w tym podobno lepsza. Czuję się spełniona, bo wszyscy znają vulvrape, ale nie wiem czy chcę, żeby Buddy Complex zostało następcą, a boję się, że tak właśnie się stanie. Haruto to taka ofiara, że można nie zauważyć, że jest głównym bohaterem, bo nawet dziewczyny są bystrzejsze od niego. Opening jest śmieszny i kojarzy mi się z Anel.
A: Nasz ulubiony liberator. Tak, na pewno... To było dziwne anime, miało w sobie wszystko i nic. Bohaterowie jacyś tacy nijacy, czego (i kogo) wgl chciał main? Polubiłam właściwie tylko L-Elfa, bo ma fajne imię, ładne włosy i mózg. Oglądało mi się lepiej, niż się spodziewałam, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że po tekście "aż tak źle być nie może" powinno być gorzej, niż było w rzeczywistości. Dziesiąty odcinek wygrał sezon, a opening to imprezowy hit, kurczę.

A o drugiej serii: Japierdole, co do kurwy? Naprawdę, druga seria to mój pierwszy tak znaczący błąd w roku. L-Elf stracił mózg, Shoko straciła resztki mózgu, trup ściele się gęsto, a logika i sens opuściły statek. Dobrze, że to już koniec. Serio, jak już oglądać, to lepiej poprzestać na pierwszej serii. Nawet opening nie pomagał.



Wasurenagumo
M: To było fajne. Szukałam czegoś na wzór Death Billiards. Zakończenie jest super. Nawet jeśli w połowie zaczyna przynudzać, to zakończenie wszystko naprawia, więc czasu nie szkoda. Chociaż ta dziewczyna-pająk była ych, trochę... no niesmaczne to jest.



White Album 2
M: Cieszę się, że jednak doczytałam i zaczęłam oglądać. Było bardzo przyjemne, a czym bliżej końca tym bardziej poruszające. Ładny romans, a ja ich z reguły nie lubię. Kazusa była fajna, chociaż najpierw wolałam Setsunę, ale się stoczyła. Właściwie była stoczona od początku, ale nie było widać... ale główny bohater zwalił sprawę. Jego kolega był spoko, ale tylko ten jeden. Ostatni odcinek też był spoko, więc czekam na kontynuację. Jestem fanką, dla mnie jedna z lepszych serii w sezonie.



Yozakura Quartet: Hana no Uta
M: Było lepsze niż myślałam, że będzie i bardzo mnie to cieszy. Przyjemnie się oglądało i obejrzałabym więcej, chociaż nie było to jakieś szczególnie porywające. Główni bohaterowie byli ok i to tyle, opening mi się podobał.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zBLOGowani.pl